Rozwój żyjących do dziś organizmów został ukierunkowany poprzez udział genów pochodzących od pozaziemskiego wirusa. Co więcej, takie wirusy mają udział w tzw. kambryjskiej eksplozji życia, do jakiej doszło mniej więcej pół miliarda lat temu.
Z taką niezwykłą hipotezą wystąpiło wspólnie grono 33 badaczy, a artykuł na ten temat zamieściło prestiżowe pismo „Progress in Biophysics and Molecular Biology". Jednym ze współautorów jest profesor Chandra Wickramasinghe z brytyjskiego University of Buckingham – uczony o światowej renomie, zwolennik teorii panspermii.
Raczej nie zupa
Próbuje ona udowodnić, że życie na naszej planecie mogło się rozwinąć dzięki pojawieniu się „zarodków z przestrzeni kosmicznej". Teoria ta stoi w sprzeczności z inną, upatrującą początków ziemskiego życia w „pierwotnej zupie", w której panowały warunki sprzyjające przekształcaniu cząsteczek nieorganicznych w organiczne, które łącząc się, utworzyły najbardziej prymitywne, pierwsze formy życia. Ku tej drugiej teorii skłania się większość naukowców zajmujących się tym zagadnieniem.
We wspomnianym artykule grupa badaczy stawia podstawowe pytanie: jaka jest przyczyna kambryjskiej eksplozji życia? Ziemska czy kosmiczna? Ich odpowiedź brzmi następująco: wirusy odegrały istotną rolę w skokowym, gwałtownym rozwoju żywych organizmów, w powstawaniu ich różnorodnych form. W dziejach Ziemi było to unikalne zjawisko.
Złożone wirusy pojawiły się tuż przed kambryjską eksplozją życia. Teoria panspermii miałaby wytłumaczyć ten ewenement: Komety docierające do Ziemi dostarczały wirusy, a te z kolei dawały impuls do gwałtownego zrywu życia na naszej planecie. Wnikały one do genomów gatunków już istniejących, wprowadzały nowy materiał genetyczny, co prowadziło do różnicowania form życia.