Najnowsze badania ujawniły, że bombardowania alianckie, potężniejsze od tych, do jakich były zdolne Niemcy, powodowały rozchodzenie się fal uderzeniowych w ziemskiej atmosferze. To zjawisko możliwe jest do wykrywania jeszcze dziś.
Gdy alianci zrzucali bomby na europejskie miasta, powstające fale uderzeniowe były na tyle silne, że osłabiały jonosferę nad Wielką Brytanią.
Jonosfera jest zjonizowana warstwa atmosfery występująca powyżej 50–60 km nad powierzchnią Ziem.. Zawiera duże ilości plazmy powstającej na skutek jonizacji cząsteczek gazów obecnych w atmosferze pod wpływem promieniowania kosmicznego i ultrafioletowego promieniowania słonecznego. W jonosferze następuje załamywanie, odbijanie, pochłanianie i polaryzacja fal radiowych. Zaburzenia w jonosferze wywołują zakłócenia w łączności radiowej. Po bombardowaniach występowały zakłócenia w jonosferze - wzrost temperatury i redukcja jonizacji.
- Zdjęcia ruin miast zniszczonych bombardowaniami stanowią oczywisty dowód destrukcyjnej działalności człowieka na Ziemi. Ale teraz po raz pierwszy wykryto ten destrukcyjny wpływ w najodleglejszych warstwach atmosfery, właściwie już na granicy przestrzeni kosmicznej - podkreśla prof. Chris Scott, fizyk z brytyjskiego Uniwersytetu w Reading, specjalizujący się w badaniach ziemskiej atmosfery.