Niemiecki statek towarowy „Beluga”, o długości 132 metrów (armator Beluga Shipping), wypłynął z portu w Hamburgu. Na początku stycznia 2008 roku dotrze do Wenezueli.
To normalny, handlowy rejs. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że nad tym drobnicowcem unosi się żagiel, a może raczej gigantyczny spadochron o powierzchni 160 metrów kwadratowych. W ten sposób armator zamierza zredukować zużycie paliwa o jedną piątą i jednocześnie zwiększyć prędkość jednostki o 10 proc.
Testy takiego dodatkowego napędu zostały przeprowadzone na statku „Beaufort”. Jest to mniejsza jednostka, o długości 55 metrów. Próby wypadły pomyślnie – w zależności od siły i kierunku wiatru udawało się redukować zużycie paliwa od 10 do 35 proc.
Próby wykazały, że żagiel-spadochron powinien unosić się od 100 do 300 metrów ponad powierzchnią wody, bo wiatr jest tam silniejszy i równiejszy.
Prowadzenie żagla odbywa się całkowicie automatycznie, służy do tego specjalne teleskopowe ramię. Porusza się ono na szynie umocowanej na dziobie, co umożliwia żaglowi-spadochronowi przesuwanie się z jednej strony statku na drugą. Jest on przytwierdzony do statku w jednym punkcie. Dlatego zatacza w powietrzu kółka lub ósemki, a to sprawia, że pracuje maksymalnie sprawnie – dostosowuje się do wszystkich podmuchów wiatru podobnie jak latawiec.