Rapamycyna jest dziś używana głównie w transplantologii. Jednak podana laboratoryjnym zwierzętom wydłużyła ich życie nawet o 38 proc. Gdyby podobne wyniki udało się uzyskać u ludzi, zyskalibyśmy tyle, ile dałoby wyeliminowanie nowotworów i chorób serca – uważają badacze z Centrum Zdrowia Uniwersytetu Teksasu. To ich dziełem jest odkrycie opisywane w dzisiejszym „Nature”.
– Nasze badania są ważne dla zrozumienia procesów starzenia się – mówi skromnie dr Dave Sharp, szef uniwersyteckiego Instytutu Biotechnologii. Ale jego współpracownicy nie kryją satysfakcji: – Prowadzę badania nad procesami starzenia się od 35 lat i pamiętam wiele sposobów wydłużania życia. Żaden nie działał – mówi dr Arlan G. Richardson. – Nigdy bym nie przypuszczał, że wynajdziemy pigułkę na długowieczność dla ludzi w ciągu mojego życia. Ale rapamycyna właśnie taka jest.
Badania prowadzili również naukowcy z Uniwersytetu Michigan i Jackson Laboratory w Bar Harbor. Zespołem kierował David Harrison. To część programu National Institute of Aging, którego celem jest znalezienie sposobu na wydłużenie życia.
[srodtytul]Szczęśliwa klęska[/srodtytul]
Gdyby spojrzeć na eksperymenty naukowców w ostatnich latach, można dojść do przekonania, że wydłużanie życia to nic nadzwyczajnego. Badacze zapewnili już długowieczność m.in. drożdżom i nicieniom wykorzystywanym do testów w laboratoriach. Z bardziej skomplikowanymi organizmami sprawa jest jednak trudniejsza. U ssaków (w tym konkretnym przypadku myszy) jedynym znanym dotąd sposobem były manipulacje genetyczne i drakońska dieta.