Najlepszą swatką jest mózg

O chemii uczuć, dobieraniu się w pary i wpływie leków na zakochanie z prof. Helen Fisher, słynną amerykańską badaczką miłości, rozmawia Izabela Filc Redlińska

Aktualizacja: 12.11.2009 20:49 Publikacja: 12.11.2009 20:32

Helen Fisher (UR. 1945)

Helen Fisher (UR. 1945)

Foto: Rebis

Opracowała pani receptę na doskonały związek. Jest ona wykorzystywana przez internetowy portal randkowy. Z jakim skutkiem?

Nikt nie potrafi udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie. Wiemy jedynie, że od 15 do 20 proc. uczestników rezygnuje z uczestnictwa w chemistry.com, bo kogoś spotkali. Kwestionariusz, który opisuję w książce "Dlaczego on? Dlaczego ona?", był używany także na międzynarodowym portalu match.com w 40 krajach.

Większość internetowych swatek dobiera ludzi na podstawie ich pochodzenia społecznego, wykształcenia, dochodów, nałogów, liczby dzieci, które chcieliby mieć. My wzbogacamy te informacje o coś jeszcze. W efekcie dobieramy ludzi w oparciu o chemię ich ciał. Podstawą do tego są badania, jakie przeprowadziłam wśród 28 tys. osób. Odkryłam w ten sposób zasady, którymi kieruje się wzajemna fascynacja. Uważam i mam nadzieję, że osoba korzystająca z mojego kwestionariusza, która pojmie, kim jest i z kim się spotyka czy wiąże, ma większe szanse na stworzenie trwałego i szczęśliwego związku.

Czy ma pani jakieś dowody na to, że tak się dzieje?

Kilka lat temu przeprowadziłam ankietę wśród uczestników portalu. Prosiłam ludzi, którzy poszli na randkę, by następnego dnia nam o niej opowiedzieli. Ankieta składała się z kilku pytań, m.in. czy zechciałbyś spotkać się z tym kimś ponownie. 81 proc. ankietowanych odpowiedziało na nie pozytywnie. To bardzo wysoki wskaźnik.

Na innym portalu przeprowadziłam drugą ankietę, "kwestionariusz szczęścia". Zaprosiłam do jej wypełnienia 500 par, które spędziły w małżeństwie średnio 16 lat życia. "Badacze" (to jeden z typów osobowości opisywanych przez Fisher – red.), którzy pobrali się z "badaczami", byli wyjątkowo szczęśliwi.

Twierdzi pani, że istnieją cztery typy osobowości, które determinują, kto jest dla nas atrakcyjny. Dziwi mnie, że jest ich tak niewiele. Czy to nie nadmierne uproszczenie?

Jestem antropologiem kulturowym. Nie zakładałam z góry, że są akurat cztery typy. W ogóle nie zakładałam, że jakieś istnieją. Przeczytałam całą dostępną literaturę z biologii dotyczącą substancji chemicznych obecnych w mózgu. Jest ich mnóstwo. Większość odpowiada za funkcje życiowe, takie jak podtrzymanie obiegu krwi, mruganie oczami, przełykanie. Ale istnieje też kilka substancji, które odpowiadają za cechy osobowości. Skupiłam się na nich, a tak się składa, że są właśnie cztery (dopamina, serotonina, testosteron, estrogen). Gdyby było ich pięć, zajęłabym się pięcioma. Ich istnienie ustaliłam, wychodząc od danych biologicznych. Weźmy na przykład jeden z opisanych przeze mnie typów: "negocjatora". Ludzie, którzy do niego należą, mają z reguły podwyższony poziom estrogenu.

Co mogłaby pani poradzić osobom, które nie czytały książki? Czy istnieje jakiś pewny sposób, aby się przekonać, że dany mężczyzna czy kobieta są dla nas doskonałymi partnerami?

Nie użyłabym tu słowa "doskonały". Nikt nie jest doskonały, niektórzy są po prostu o wiele lepsi od innych. Dla każdego najlepszą swatką jest jego własny mózg. Tylko on potrafi z całą pewnością stwierdzić, czego naprawdę się chce. Ja z kolei potrafię z całą pewnością zaproponować ci grupę ludzi, których prawdopodobnie uznasz za atrakcyjnych.

W swojej książce starałam się powiedzieć, że o ile niektóre typy osobowości w naturalny sposób przyciągają inne typy, o tyle nie ma jednak czegoś takiego jak "zły związek". Każdy związek jest inny. Na przykład "badacz" (charakteryzuje go podwyższony poziom dopaminy – red.) może związać się z drugim "badaczem". Będą się razem świetnie bawić, poznawać nowe filmy, książki czy muzykę, odkrywać nowe miejsca, podróżować. Mogą jednak mieć problemy z nałogami, brakiem odpowiedzialności, maniami.

Dwoje spokojnych, ostrożnych i pilnych "budowniczych" (podwyższony poziom serotoniny) stworzy zupełnie inny związek. Więcej czasu będą spędzać w domu przed telewizorem, będą mieli słabsze libido, ale zbudują wokół siebie trwałą grupę krewnych i przyjaciół. Będą jednak się często kłócić. "Budowniczowie" mają bowiem bardzo trwały system wartości moralnych, bardzo wyraźnie postrzegają różnice między dobrem i złem.

Nie wystarczy jednak spotkać kogoś, kto jest dla nas odpowiedni, byśmy się w tej osobie zakochali. Co takiego musi się stać, by do tego doszło?

Załóżmy, że spotykasz kogoś, kto z pozoru jest dla ciebie doskonałym kandydatem. Macie podobne pochodzenie, wykształcenie, poziom inteligencji, urody, zainteresowania. Wszystko wydaje się idealne, z wyjątkiem tego, że nie kochasz tego człowieka.

W takiej sytuacji powinniście spróbować zrobić wspólnie coś zupełnie nowego. Nowość podnosi poziom dopaminy w mózgu i może spowodować, że pojawi się romantyczne uczucie. Drugim sposobem na to jest seks. Każdy rodzaj stymulacji erotycznej genitaliów podnosi poziom dopaminy w mózgu i może sprawić, że pojawi się uczucie.

Czy to prawda, że leki psychotropowe z grupy SSRI (inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny), takie jak słynny prozac, mogą zmienić sposób, w jaki postrzegamy potencjalnych kochanków?

W czasie swoich badań poddałam tomografii komputerowej 49 szaleńczo zakochanych osób i badałam, co dzieje się w ich mózgach. Odkryliśmy, że uczucie to wiąże się z bardzo wysokim poziomem dopaminy. Tymczasem kiedy podnosi się poziom serotoniny, co ma miejsce podczas zażywania SSRI, równocześnie obniża się poziom dopaminy. A to ona właśnie związana jest z przeżywaniem romantycznej miłości.

Czy możliwe, że spotkamy kandydata do związku, ale nie zakochamy się w nim, bo bierzemy leki?

Prawdopodobnie tak. Oczywiście to tylko teoria, której jeszcze nie udowodniłam, ale z całą pewnością możliwa. Mniej więcej raz w tygodniu dostaję e-mail w odpowiedzi na artykuł, który opublikowałam na ten temat. Listy są różne, ale jednocześnie podobne. Opowiem więc o jednym z nich.

Napisał go młody mężczyzna z zachodniej Europy, chyba z Holandii. Poznał pewną kobietę i zakochał się w niej. Kiedy ich związek trwał już około siedmiu miesięcy, okazało się, że ma problemy z nauką i aby poradzić sobie z nimi, zaczął zażywać SSRI. Nie tylko stracił popęd płciowy, co jest normalnym efektem ubocznym zażywania tych leków, ale odkochał się w tej dziewczynie.

Po około dziesięciu miesiącach odstawił leki i nie tylko powróciło libido, ale powróciło także intensywne, romantyczne uczucie. Poszedł do kwiaciarni, kupił tyle kwiatów, ile mógł unieść, poszedł do dziewczyny, zapukał do jej drzwi, a kiedy otworzyła, powiedział: "Wydaje mi się, że zerwałem z tobą przez leki. Teraz już ich nie biorę. Czy mogę do ciebie wrócić?

Co się dzieje w naszych mózgach, kiedy się zakochujemy?

Wszystko zaczyna się w maleńkiej części dolnej strefy mózgu, która nazywa się pole brzuszne nakrywki. Tam właśnie wytwarzana jest i rozsyłana do innych części mózgu dopamina. Aktywuje ona system nagród i steruje naszymi uczuciami. Sprawia, że uwaga człowieka skupia się na danej osobie. Wszystko, co jej dotyczy, staje się ważne. Odczuwasz przypływ energii, możecie spacerować całą noc i gadać aż po świt. Pożądasz tej osoby, masz motywację, by ją zdobyć. Nie potrafisz przestać o niej myśleć. Wszystko to powodowane jest przez "system nagród" i dopaminę.

Ale po kilku latach sytuacja się zmienia.

To prawda. Odkryliśmy, że na późniejszym etapie znajomości pojawia się w mózgu nowego rodzaju aktywność związana z przywiązaniem, poczuciem bliskości i bezpieczeństwa wynikającym z bycia ze stałym partnerem. Właśnie zakończyliśmy badania na tomografach. Poddaliśmy im 17 ludzi, którzy po przeciętnie 21 wspólnie spędzonych latach wciąż kochają swoich partnerów. Zauważyliśmy u nich aktywność w polu brzusznym nakrywki. Odkryliśmy jednak pewne różnice pomiędzy osobami, które właśnie się zakochały, a tymi, które kochają od lat. U tych drugich nie stwierdziliśmy aktywności ośrodków odpowiedzialnych za lęk, za to aktywność ośrodków odpowiedzialnych za spokój. Najważniejsze jest to, że aby stworzyć związek, który przetrwa wiele lat, trzeba wybrać odpowiednią osobę i właśnie o tym mówi moja książka. Jej celem jest pomóc czytelnikowi zrozumieć siebie samego na tyle dobrze i zrozumieć swojego partnera nie tylko na tyle, by wybrać odpowiedniego kandydata, ale by utrzymać uczucie przez wiele lat.

Naukowcy wiedzą już, jak łączyć ludzi w pary. A czy wiedzą też, co robić, by utrzymać uczucie przy życiu?

Składa się na to kilka kwestii. Jeśli chcesz podtrzymywać romantyczną miłość, staraj się robić ze swoim partnerem wciąż nowe rzeczy. Nie trzeba zaraz huśtać się na żyrandolu, wystarczy wybrać się na kolację do nowej restauracji, spędzić weekend inaczej niż zazwyczaj. Nowe, ciekawe przedsięwzięcia podejmowane wspólnie będą utrzymywać wysoki poziom dopaminy, a zatem także romantyczną miłość. Dlatego właśnie ludzie, którzy wyjeżdżają na wakacje, odczuwają przypływ romantyzmu.

Czy pewnego dnia będzie możliwe stworzenie pigułki miłości? Wystarczyłoby ją wziąć, aby się w kimś zakochać albo się odkochać.

Raczej nie. Każdy ma swoją indywidualną "mapę miłości". Składają się na nią cechy, jakich oczekujemy od ukochanej osoby. Nawet gdybym dostała dopaminę wszystkich mieszkańców Nowego Jorku, nie zdołałabyś mnie przekonać, bym zakochała się w Hitlerze. Tego po prostu nie da się zrobić, ponieważ mam także korę mózgową odpowiedzialną za racjonalne myślenie. Żadna dawka substancji chemicznych nie sprawiłaby, że mogłabym zakochać się w George'u Bushu czy prezydencie Iranu Ahmadinedżadzie. Miłość to nie tylko biologia, to także wychowanie, kultura, z której się pochodzi, dzieciństwo. Czy mogłabym się zakochać w Pigmeju z południowej Afryki? Nie wiem. Nie wiem, czy mogłabym się zakochać w kimś, kto jest ode mnie niższy o trzydzieści centymetrów. Myślę jednak, że uda nam się znaleźć chemikalia, które – kiedy znalazłaś już osobę, która ci odpowiada, którą szanujesz, z którą chciałabyś być, ale w której nie potrafisz się szaleńczo zakochać – pomogą ci przekroczyć ten próg.

 

 

Jest jednym z najbardziej znanych amerykańskich antropologów. Pracuje na Rutgers University. Doktoryzowała się z pracy poświęconej ewolucji kobiecej seksualności i początkom rodziny nuklearnej. W Polsce ukazało się kilka jej książek, m.in. „Anatomia miłości”, „Dlaczego kochamy”, a ostatnio „Dlaczego on? Dlaczego ona?”. Wyodrębnia w niej cztery typy osobowości (badacz, budowniczy, dyrektor, negocjator), które decydują o tym, jacy ludzie nas pociągają.

Opracowała pani receptę na doskonały związek. Jest ona wykorzystywana przez internetowy portal randkowy. Z jakim skutkiem?

Nikt nie potrafi udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie. Wiemy jedynie, że od 15 do 20 proc. uczestników rezygnuje z uczestnictwa w chemistry.com, bo kogoś spotkali. Kwestionariusz, który opisuję w książce "Dlaczego on? Dlaczego ona?", był używany także na międzynarodowym portalu match.com w 40 krajach.

Pozostało 96% artykułu
Nauka
Najkrótszy dzień i najdłuższa noc w 2024 roku. Kiedy wypada przesilenie zimowe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Pełnia Księżyca w grudniu. Zimny Księżyc będzie wyjątkowy, bo trwa wielkie przesilenie księżycowe
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku