Serce pod nowoczesną ochroną

Pierwsze leki zmniejszające blaszkę miażdżycową, stenty biodegradowalne, przezskórne wszczepianie zastawek – to tylko niektóre z wielu nowości, jakie pojawiły się w ostatnich latach

Publikacja: 19.01.2011 00:01

Prototyp polskiego robota kardiochirurgicznego

Prototyp polskiego robota kardiochirurgicznego

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Postęp dokonał się nie tylko w terapii chorób układu krążenia, ale również w ich diagnozowaniu. – Dzięki nowoczesnej aparaturze, m.in. wielonarządowej tomografii komputerowej i rezonansowi magnetycznemu jesteśmy w stanie wykrywać je w naprawdę wczesnych stadiach rozwoju – mówi prof. Waldemar Banasiak, kierownik Ośrodka Chorób Serca w Wojskowym Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. W ten sposób można na przykład zdiagnozować pierwotne schorzenia mięśnia sercowego, czego lekarze nie potrafią zrobić klasycznymi metodami (EKG, koronografia, badanie radiologiczne). Urządzenia te mogą być również wykorzystywane w oszacowaniu ryzyka i korzyści zabiegów kardiochirurgicznych jeszcze przed ich przeprowadzeniem. W Polsce kardiolodzy stosują je od kilku lat. Niestety, stwarza to też nowe problemy. Na wczesnym etapie choroby pacjent nie odczuwa jeszcze dolegliwości. A w związku z tym nie ma motywacji do zmiany trybu życia czy regularnego stosowania leków.

[srodtytul]Bat na masowego zabójcę[/srodtytul]

Arsenał leków w ostatnim czasie się powiększył. – Triumfem farmakoterapii jest udowodnienie, że statyny, tj. atorwastatyna i rosuwastatyna, są w stanie nie tylko zahamować proces narastania blaszki miażdżycowej, ale także doprowadzać do jej regresji – ocenia prof. Banasiak. Pod ich postacią lekarze otrzymali skuteczną broń do walki z miażdżycą, nazywaną – z racji swojej masowości – głównym zabójcą ludzkości. Jak wynika z badań, przyjmowanie tej grupy leków zmniejsza o 30 proc. ryzyko śmierci, zawału serca i udaru. Stosować je bezterminowo powinny osoby z chorobą wieńcową, po zawale serca i udarze, z miażdżycą kończyn dolnych i cukrzycą. Tylko w naszym kraju to kilka milionów osób. Niestety, terapia jest stosunkowo droga, w związku z czym znajduje się poza zasięgiem finansowym wielu pacjentów.

Podobnie rzecz ma się z innym nowatorskim lekiem – dabigatranem. Jest on stosowany u chorych z migotaniem przedsionków w celu przeciwdziałania powikłaniom zakrzepowo-zatorowym, zwłaszcza w postaci udaru mózgowego. Dotychczas wykorzystywane leki, tzw. antagoniści witaminy K, powodowały szereg działań ubocznych, m.in. powikłania krwotoczne. Nie mówiąc o tym, że wchodziły w niekorzystne interakcje z innymi farmaceutykami. Dabigatran jest bezpieczniejszy w użyciu, a także bardziej skuteczny w działaniu, a więc w redukcji udarów. Potwierdziły to badania opublikowane w 2010 roku.

[srodtytul]„Sprężynki” kolejnej generacji[/srodtytul]

Nadzieja w postaci nowych leków przeciwpłytkowych pojawiła się dla osób po zawale mięśnia sercowego, z cukrzycą, czy po wszczepieniu stentów. Jeszcze do niedawna mieli oni do wyboru zaledwie dwa leki: klopidogrel (stosowany do roku po zdarzeniu) i kwas acetylosalicylowy (zażywany najczęściej do końca życia). Niedawno pojawiły się dwa kolejne: prasugrel (od dwóch lat na rynku) i tikagrelor (rejestracja na wiosnę). Zdaniem prof. Waldemara Banasiaka są zupełnie nową i skuteczną opcją terapeutyczną.

Ostatnie lata upłynęły w kardiologii na walce o wydłużenie życia pacjentów z niewydolnością serca. To głównie ludzie starsi w końcowym etapie różnorodnych schorzeń kardiologicznych. Pomóc im może m.in. eplerenon. Jego stosowanie zmniejsza prawdopodobieństwo nasilenia się niewydolności serca i ryzyko zgonu z powodu zawału serca lub w przebiegu zaawansowanej niewydolności serca. Z terapii nim (lek jest obecny na rynku od kilku lat) mogłyby skorzystać dziesiątki tysięcy osób. Na przeszkodzie stoi jednak zaporowa cena: kilkaset złotych miesięcznie.

Ogromny rozwój następuje także w dziedzinie kardiologii interwencyjnej. Stoi za nim wprowadzanie kolejnej generacji stentów. Pierwsze „sprężynki” wszczepiane w celu przywrócenia drożności naczyniom wykonane były z metalu. Jako że organizm rozpoznawał je jako substancje obce, dochodziło do ich zarastania. Aby temu zapobiec, stenty kolejnej generacji zostały pokryte lekami. Najnowsze stworzone są z materiału biodegradowalnego. Innymi słowy, wchłaniają się po wygojeniu zmiany w naczyniu.

Biodegradowalne stenty wszczepiane są w naszym kraju od około roku w ramach międzynarodowych badań klinicznych, nosi je już kilkuset Polaków. Jeśli kolejne badania potwierdzą, że ich stosowanie niesie większe korzyści niż wszczepianie stenów powlekanych, to zdaniem specjalistów staną się bardziej powszechne w użyciu.

[srodtytul]Za drogo dla emeryta[/srodtytul]

– To niebywałe osiągnięcie. Sam byłem pod ogromnym wrażeniem przebiegu tego zabiegu – w ten sposób kierownik wrocławskiego Ośrodka Chorób Serca WSK mówi na temat przezskórnej implantacji zastawek aortalnych. Stosowana jest ona u osób, w przypadku których ryzyko wynikające z klasycznego zabiegu, jakim jest otwarcie klatki piersiowej, przewyższa korzyści. W związku z tym, że do uszkodzenia zastawek dochodzi wraz z wiekiem, dotyczy to starszych pacjentów. Zabieg polega na wprowadzeniu w okolicach pachwiny cewnika do tętnicy udowej. Wędruje on do serca i poprzez niego wprowadza się sztuczną zastawkę, którą następnie umieszcza się w miejscu zmiażdżonej zastawki pacjenta.

Wspólnym mianownikiem wszystkich tych nowości jest wysoka cena. To ona stanowi główną barierę ich powszechnego stosowania. W przypadku leków potęguje to fakt, że pacjent kardiologiczny naraz zażywa zazwyczaj kilka środków. Jeśli koszt terapii tylko jednym z nich wynosi kilkaset złotych, to łatwo obliczyć, że to wydatek przekraczający budżet przeciętnego polskiego emeryta. Tym bardziej że musi być on leczony do końca swojego życia. Prof. Waldemar Banasiak ma jednak dobrą wiadomość. – Wszystkie nowe terapie z początku są bardzo drogie – tłumaczy. – Z czasem tanieją. Choćby dlatego, że wygasają patenty i pojawiają się leki generyczne.

Postęp dokonał się nie tylko w terapii chorób układu krążenia, ale również w ich diagnozowaniu. – Dzięki nowoczesnej aparaturze, m.in. wielonarządowej tomografii komputerowej i rezonansowi magnetycznemu jesteśmy w stanie wykrywać je w naprawdę wczesnych stadiach rozwoju – mówi prof. Waldemar Banasiak, kierownik Ośrodka Chorób Serca w Wojskowym Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu. W ten sposób można na przykład zdiagnozować pierwotne schorzenia mięśnia sercowego, czego lekarze nie potrafią zrobić klasycznymi metodami (EKG, koronografia, badanie radiologiczne). Urządzenia te mogą być również wykorzystywane w oszacowaniu ryzyka i korzyści zabiegów kardiochirurgicznych jeszcze przed ich przeprowadzeniem. W Polsce kardiolodzy stosują je od kilku lat. Niestety, stwarza to też nowe problemy. Na wczesnym etapie choroby pacjent nie odczuwa jeszcze dolegliwości. A w związku z tym nie ma motywacji do zmiany trybu życia czy regularnego stosowania leków.

Pozostało 84% artykułu
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi