Lemury mają zamieszkać na wyspie Moskito leżącej w archipelagu Brytyjskich Wysp Dziewiczych (British Virgin Islands), 135 km od Portoryko. Należy ona do Richarda Bransona, ekscentrycznego właściciela Virgin Group i jednego z najbogatszych ludzi świata.
Według organizacji WWF lemury to najbardziej zagrożony gatunek ssaków naczelnych, żyjący tylko na Madagaskarze i archipelagu Komorów. Pierwsze 30 sztuk tych zwierząt Branson zamierza już wkrótce sprowadzić z ogrodów zoologicznych w Afryce, Szwecji i Kanadzie. Bezludną wyspę o powierzchni 69 ha ma docelowo zamieszkiwać ponad 12 gatunków lemurów. Będzie to jedyna – poza Afryką – dzika populacja tych małp.
– W przyszłości chciałbym znaleźć dla lemurów jeszcze jedną lub dwie większe wyspy – powiedział Branson agencji AP. – Tak więc jeśli Madagaskar będzie nadal niszczył środowisko ich życia, małpy mimo to przetrwają na naszej planecie.
Biznesmen uzyskał już od rządu brytyjskiego pozwolenie na sprowadzenie na wyspę egzotycznego gatunku zwierząt. Ten projekt budzi jednak duże kontrowersje.
– To koszmarny pomysł. Jestem zdecydowanie przeciwny introdukcji jakichkolwiek gatunków w obce im środowisko. Taki mechanizm jeszcze nigdy się nie sprawdził, bo łamie podstawowe prawa natury – oponuje James Lazell, biolog od kilkudziesięciu lat badający Brytyjskie Wyspy Dziewicze, który współpracował z Bransonem w przeszłości.