Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu Ca Foscari w Wenecji. Zespołem kierował dr Carlo Beltrame. Zbadali wrak odkryty w 1986 r. 10 km od miejscowości Grado na wybrzeżu Adriatyku. Ma on długość 16,5 m. Przewoził 600 dużych amfor. Badania chemiczne osadu na wewnętrznych ściankach amfor wykazały, że znajdowały się w nich solone sardynki, makrele, dorady i inne gatunki morskich ryb oraz skorupiaków.

Ale oprócz solonych statek przewoził również ryby żywe. Archeolodzy odkryli unikalny element konstrukcyjny: w pobliżu kila przez kadłub biegła pionowo ołowiana rura długości 1,3 m i  średnicy 7 cm. Przechodziła przez dno. Rurą tą woda musiała się przedostawać do wnętrza statku, co wymagało od załogi stałego jej wybierania, w przeciwnym razie niechybnie doszłoby do zatonięcia. Jednak statek pływał, a to oznacza, że woda morska dostawała się tylko do zamkniętego zbiornika, nie rozlewała się wewnątrz kadłuba. Co więcej, archeolodzy są przekonani, że załoga tą rurą specjalnie czerpała wodę, używając ręcznej pompy. A wszystko po to, aby w akwarium zainstalowanym na pokładzie stale była świeża, natleniona morska woda, w której pływały żywe ryby.

Akwarium znajdowało się między masztem a rufą, miało ściany o wymiarach 3,5 x 1 m i mieściło 7 metrów sześciennych wody. Dla porównania, przeciętna współczesna wanna kąpielowa jest 35 razy mniejsza i mieści 300 litrów. Badacze sprawdzili eksperymentalnie, że w tej wielkości zbiorniku można przewozić 20 kg żywych ryb, takich jak dorada czy makrela.

– Historycy sądzili, że do wynalezienia lodówki ryby w strefie śródziemnomorskiej można było przewozić na duże odległości tylko w postaci solonej i wędzonej. Teraz wiemy, że można je było transportować żywe w wodzie – podkreśla dr Beltrame. Zgadza się to z tekstami antycznymi mówiącymi o transportach morskich żywych ryb. Historyk Pliniusz Starszy wspomina o przewozie żywych ryb z Morza Czarnego do Neapolu.