Udomowienie zwierząt w decydujący sposób przyczyniło się do tego, że nasz gatunek odniósł ewolucyjny sukces, rozprzestrzenił się na całym świecie, natomiast konkurujący z nim gatunek Homo sapiens neanderthalis — wygasł. Do takiego wniosku doszedł amerykański antropolog prof. Pat Shipman z Uniwersytetu w Nowym Jorku. Wiadomość o tym zamieszcza „American Scientist".
Prof. Shipman zebrał i przeanalizował wszystkie dane dostępne w publikacjach dotyczące udomowienia psów. Proces ten następował w ciągu kilku tysiącleci, w których, równocześnie, gatunek Homo sapiens zyskiwał nowe terytoria, a gatunek Homo sapiens neanderthalis — gasł. Zdaniem amerykańskiego badacza, o takim rozwoju wydarzeń przesądziła pomoc psów. — Człowiek i pies to jedyne gatunki rozumiejące się w mgnieniu oka bez słów. Pies rozumiał gesty i postawę człowieka, człowiek pojmował zachowanie zwierzęcia. Praktycznym skutkiem takiego porozumienia w warunkach epoki lodowej, gdy o przeżyciu decydowało udane polowanie, była ogromna pomoc psa w łowach. Pies pomagał człowiekowi tropić zwierzynę, osaczać ją, transportować — na przykład upolowane ptactwo. W ten sposób Homo sapiens zachowywał więcej energii na samo polowanie, przez co był w tym skuteczniejszy od neandertalczyka — wyjaśnia prof. Shipman.
Tego rodzaju pomocą pies zaskarbił sobie ogromne uznanie u ludzi już w epoce lodowej. Świadczą o tym groby tych zwierząt, ich przewiercone zęby noszone jako zawieszki i wplatane w naszyjniki. Bardzo znamienne jest to, że w sztuce jaskiniowej i naskalnej z epoki lodowej, która ukazuje praktycznie wszystkie gatunki zwierząt, na jakie ówcześnie polowano, a nawet motyle, nie ma ani jednego przedstawienia psa.