Poczucie humoru nie istnieje

Uczeni i filozofowie nie znają granic w sięganiu po tematy. Jednym z nich, od stuleci, jest komizm - pisze Krzysztof Kowalski.

Publikacja: 28.12.2013 08:00

Śmiech ma wiele wspólnego z ziewaniem – jest zaraźliwy, nie do powstrzymania i nie wiadomo, na czym polega istota tego fenomenu. Dlaczego człowiek wybucha homeryckim śmiechem albo chichocze, dusi się ze śmiechu lub tylko uśmiecha się pod nosem?

Dr Pascal Vrticka kierujący zespołem neurologów z Uniwersytetu Stanforda postanowił sprawdzić, co sprawia, że mózg wysyła sygnał do śmiechu, gdy człowiek słyszy dobry dowcip. Reakcje mózgów ochotników w czasie eksperymentu badano za pomocą funkcjonalnego magnetycznego rezonansu jądrowego fMRI. Okazało się, że podczas śmiechu uaktywniają się różne obszary mózgu.

Badacze stworzyli na tej podstawie kompleksowy mózgowy model śmiechu, w którym dwa elementy – ich zdaniem – zasługują na szczególną uwagę. Mózg najpierw wykrywa niekompatybilności logiczne w trakcie słuchania dowcipu, następnie reinterpretuje sytuację po swojemu. Płynące z tego zadowolenie rodzi aktywność mózgową, która wyraźnie odróżnia się od aktywności mózgu podczas odczuwania innych pozytywnych emocji, na przykład od zadowolenia wywoływanego jedzeniem czy zabawą.

Dziecięcy breakdance

W eksperymencie wzięło udział 22 dzieci w wieku od 6 do 13 lat. Wykazał on, że poczucie humoru różniło się w zależności od płci i wieku. Badacze zarejestrowali aktywność mózgową dzieci podczas oglądania krótkich śmiesznych filmików nakręconych ukrytą kamerą, na przykład pokazujących dzieci tańczące breakdance (wielu dorosłym przywodzący na myśl taniec św. Wita, w medycynie zwany pląsawicą). Przy czym dziewczynki bardziej reagowały na sytuacje dziwne, natomiast chłopcy na zabawne (cokolwiek by to miało oznaczać).

Dociekania naukowców, a także filozofów, na temat istoty poczucia humoru przypominają rozmowę pewnego starca, ślepego od urodzenia, z młodą dziewczyną: „Jak wygląda mleko?". „Jest białe". „A jak wygląda »białe«?". „Łabędź jest biały". „A jak wygląda łabędź?". „Ma wygiętą szyję, o tak" – dziewczyna powiodła ręką ślepca po swoim zgiętym w łokciu ramieniu. Uśmiechnął się rozpromieniony: „Nareszcie wiem, jak wygląda mleko".

Próby zdefiniowania, co jest komizmem i dlaczego coś jest śmieszne, trwają od czasów Arystotelesa. Starożytny filozof doszedł do przekonania, że „śmieszne są rzeczy błędne i haniebne, które przy tym nie są bolesne ani szkodliwe".

Ta definicja jest w oczywisty sposób fałszywa, już sam Arystoteles znał komedie Arystofanesa szkodzące tym, w których uderzały. Ale magia sławnego imienia jest często silniejsza niż zdrowy rozsądek. Starożytni (Cyceron, Kwintylian et consortes) powtarzali ją za Arystotelesem jak za panią matką.

Odbieranie zjawisk jako śmiesznych zależy od sumy wchłoniętych informacji

W średniowieczu pytanie o istotę komizmu nie zaprzątało mędrców. Ale w renesansie, gdy zwrócono się ku życiu doczesnemu, fenomen komizmu znowu zafrapował światłe umysły. Królewskie, książęce i magnackie dwory obiegł podręcznik dworzanina pióra Baltazara Castiglione. Wydany po raz pierwszy w Italii w 1528 roku zawierał definicję komizmu powtórzoną 40 lat później przez Łukasza Górnickiego w napisanym po polsku „Dworzaninie" – „Tej tedy trefności, której się ludzie śmieją, żadna inna rzecz początkiem nie jest, jeno szkaradność jakaś a nieprzystojeństwo, albowiem temu się jedno samemu śmiejemy, co ma w sobie coś nieskładnego, iż się zda, jakoby źle było, ano nie jest".

Posiwiała peruka

Immanuel Kant, filozof z Królewca, mistrz precyzyjnego myślenia, traktował komizm jako „zjawisko zawiedzionych nadziei". Precyzując, co jest śmieszne, a co nie, podawał przykłady „posiwiałej peruki" oraz „wesołych płaczek pogrzebowych", które im lepiej są opłacane, tym głośniej zawodzą i jęczą, ale też tym są radośniejsze. „Śmiech jest to afekt, który powstaje, gdy wytężone oczekiwanie nagle obraca się wniwecz".

Psychoanalityk Zygmunt Freud rozpatrywał komizm jako jeden z mechanizmów psychiki. Uważał, że wybuchający śmiechem człowiek unika zahamowań, a oszczędzoną w ten sposób energię psychiczną może spożytkować inaczej.

Henri Bergson, twórca intuicjonizmu i noblista w dziedzinie literatury, przypisał komizmowi znaczenie społeczne. Wyszedł z założenia, że życie jest wolnością i twórczością, czego zaprzeczeniem jest mechaniczność i schematyzm. Stąd wniosek, że momenty, w których wolność im ustępuje, są śmieszne. Dlatego śmieszny jest upadający w biegu człowiek, ponieważ jako istota wolna i twórcza powinien zwolnić i ominąć przeszkodę. Nie czyniąc tego, postępuje jak automat. Z logicznego równania Bergsona wynika, że śmieszne są schematyczne akademie ku czci, defiladowy krok żołnierzy podczas parad czy ruchy robotnika przy fabrycznej taśmie.

Prawdopodobnie najbliżej rozwiązania zagadki poczucia humoru był Marian Mazur, twórca polskiej szkoły cybernetycznej. Jego zdaniem „poczucie humoru opiera się na parainformacjach. Opowiadając dowcip, podaje się takie informacje i w takiej kolejności, żeby u słuchacza wiązały się one z parainformacjami odmiennymi od tych, na które zostanie on naprowadzony nagle na końcu opowiadania".

Na jakich podstawach opierał się Marks? Na Kancie i na Nietzschem.

Śmiech uniwersytecki

Nawet urodzeni kawalarze nie zrozumieją tego dowcipu, o ile nie obiły im się o uszy nazwiska filozofów Kanta i Nietzschego. W tym przypadku wiedza zadecyduje, kto wybuchnie śmiechem. Zadecyduje o tym także znajomość języka polskiego, gdyż dowcip ten filozofowi niemieckiemu, francuskiemu czy angielskiemu wyda się śmieszny dopiero po wyjaśnieniu zbieżności słów „kant" – w znaczeniu „oszustwo" oraz „nic", brzmiących w odmianie podobnie jak nazwiska filozofów.

Dlatego Marian Mazur uważał, że nikt nie ma poczucia humoru, skoro zrozumienie  dowcipu zależy od porcji i jakości wcześniej przyswojonych informacji.

Według Mariana Mazura („Cybernetyka i charakter", Warszawa 1977) rozważania o komizmie trzeba zaczynać od pieca, czyli od teorii informacji Claude'a E. Shannona. Według niej komunikowanie się polega na odtwarzaniu komunikatu przez odbiorcę.

Mapa narysowana w Brazylii, niezawierająca ani jednego słowa, tylko znaki topograficzne, trafia pocztą do Szwecji, do dobrego geografa. Rozpoznaje on fragment dorzecza Amazonki, a więc informacja została nadana i zrozumiana.

Bywają jednak szczególne przypadki informowania, gdy informacja dociera do odbiorcy, mimo że właściwie nie została nadana. Jest to tzw. parainformowanie. Bywa ono możliwe, gdy jakiś system (może nim być maszyna, ale równie dobrze człowiek) został wcześniej naładowany informacjami. Parainformacje są informacjami, które wcześniej dotarły do odbiorcy, zostały zapamiętane i choć w danym komunikacie nie ma o nich nawet słowa – ów komunikat powoduje  sięgnięcie po informację zmagazynowaną.

Gdy dwóch mężczyzn spotyka się i jeden pyta „Kiedy?", a drugi odpowiada „Dziś" – odpowiedź dotyczy pytania niezadanego. Obaj wiedzą o sprawie, na którą czekali, na przykład o napadzie na bank szwajcarski. Ponieważ po „kiedy" i „dziś" mężczyźni rozeszli się bez słowa – nie wiadomo, czy są rabusiami czy policjantami „dziś" spodziewającymi się zakuć złoczyńców w kajdany. Oni odebrali i zrozumieli parainformację, postronni obserwatorzy – nie.

Zdolność odbierania zjawisk jako śmiesznych zależy od sumy wchłoniętych informacji. Różni ludzie wychwytują komizm w różnych zakresach, szerokość pasma komizmu jest wprost proporcjonalna do liczby i jakości zapamiętanych informacji. Zakres komizmu rozciąga się od szumów słyszalnych wyłącznie przez wyrafinowanych koneserów, do buczenia grubych dowcipów uważanych za prostackie. A jednak tych prostackich, powszechnie zrozumiałych, nie rozumieją dzieci. Do pewnego wieku grube dowcipy nie śmieszą. Żeby zrozumieć dowcip i ulec jego komizmowi, trzeba rozumieć „o czym się mówi".

Aby nie o mnie

Śmieszny może być nawet wzór matematyczny. Sakramentalne 2 + 2 = 5 naprowadza niespodziewanie na parainformację „4" kłócącą się z wynikiem równania brzmiącym „5". W tym przypadku „nie chwytają"  tylko ci, którzy nie potrafią zliczyć do trzech.

Zdarzają się specyficzne zaniki poczucia humoru, nawet u urodzonych wesołków, gdy żarty kierują się bezpośrednio na nich, na ich grupę zawodową, na bliskie im osoby. Sławetne w latach 70. listy oburzenia pod adresem Andrzeja Mleczki, pisane przez pracowników służby zdrowia po każdym rysunku z cyklu „Wesoły sanitariusz" są tego dowodem. Egotyczne zaniki poczucia humoru mają przyczynę w tym, że dane osoby dysponują o sobie większą porcją informacji, niekoniecznie skłaniających do śmiechu. Ludziom zdolnym do przełykania dowcipów na swój temat należałoby nadawać tytuły szlacheckie: Hrabia opowiada w salonie o safari: „Patrzę, lew. Wyskoczyłem z krzaków i odciąłem mu ogon". „Dlaczego nie głowę?" – pyta baronowa. „Bo łeb już ktoś wcześniej urżnął".

Śmiech ma wiele wspólnego z ziewaniem – jest zaraźliwy, nie do powstrzymania i nie wiadomo, na czym polega istota tego fenomenu. Dlaczego człowiek wybucha homeryckim śmiechem albo chichocze, dusi się ze śmiechu lub tylko uśmiecha się pod nosem?

Dr Pascal Vrticka kierujący zespołem neurologów z Uniwersytetu Stanforda postanowił sprawdzić, co sprawia, że mózg wysyła sygnał do śmiechu, gdy człowiek słyszy dobry dowcip. Reakcje mózgów ochotników w czasie eksperymentu badano za pomocą funkcjonalnego magnetycznego rezonansu jądrowego fMRI. Okazało się, że podczas śmiechu uaktywniają się różne obszary mózgu.

Pozostało 93% artykułu
Nauka
Najkrótszy dzień i najdłuższa noc w 2024 roku. Kiedy wypada przesilenie zimowe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Pełnia Księżyca w grudniu. Zimny Księżyc będzie wyjątkowy, bo trwa wielkie przesilenie księżycowe
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku