Gadżet jest nowym pomysłem laboratorium do zadań specjalnych Google X. System składa się z „diagnozujących" nanocząsteczek oraz odbiornika informacji w formie zegarka na rękę. Takie urządzenie mogłoby informować swojego użytkownika o zmianach nowotworowych, zagrożeniu cukrzycą, zawałem, niewydolnością nerek itd. Według oficjalnego komunikatu firmy system jest jeszcze we wczesnej fazie przygotowań.
Zwiadowcy z klejem
Idea, choć pachnie filmem science fiction, jest dość prosta i opiera się na wykorzystaniu magnetycznych nanocząsteczek. Człowiek połykałby ich miliony w jednej pigułce. Następnie podróżowałyby one wraz z krwią, monitorując stan zdrowia.
Jak? W zależności od budowy nanocząsteczki mogłyby się przyklejać do zmienionych chorobowo komórek lub białek sygnalizujących jakieś schorzenie. To już obecnie osiągalne dla medycyny.
Dalej jednak pomysł jest bardziej oryginalny. Ponieważ magnetyczne nanocząsteczki przepływałyby naczyniami krwionośnymi przez nadgarstek, zegarek mógłby je przyciągnąć i policzyć. Na przykład urządzenie mogłoby sprawdzić, ilu „zwiadowców" przykleiło się do markerów nowotworowych. Gdyby się okazało, że jest ich więcej, niż przewiduje norma, zegarek wyświetliłby komunikat o konieczności poddania się dodatkowym testom.
W ten sam sposób odbywałoby się wykrywanie cukrzycy czy uszkodzenia nerek. Nanocząsteczki można w teorii przystosować do wykrywania dowolnych zmian w biochemii organizmu człowieka.