Przez dziesięć miesięcy Linda De Croock żyła z tchawicą wszczepioną w lewe przedramię. W ten sposób lekarze chcieli odbudować ten narząd i przygotować pacjentkę do ostatecznego przeszczepu od nieżyjącego dawcy. Przez ten czas własne komórki ciała kobiety pokryły obcą tkankę. Dzięki temu – mimo przeszczepienia tchawicy od innego człowieka – De Croock nie musi przyjmować leków zapobiegających jej odrzuceniu.
Nowatorska operacja przeprowadzona w szpitalu Katolickiego Uniwersytetu Leuven okazała się sukcesem. Zespół dr. Pierre’a Delaere’a, który podjął się jej wykonania, przeprowadził już drugi tego rodzaju zabieg. Tym razem pacjentem był 18-letni mężczyzna. Dwóch kolejnych jest przygotowywanych do leczenia tą metodą.
54-letnia Linda De Croock miała kłopoty z mówieniem i oddychaniem. Był to skutek wypadku samochodowego, podczas którego doznała rozległego urazu szyi i klatki piersiowej. Część jej tchawicy (to elastyczna rurka między krtanią a oskrzelami) została zmiażdżona. Aby ją podtrzymać i nie pozwolić na zapadnięcie się, wszczepiono kobiecie od wewnątrz dwie metalowe siateczki, tzw. stenty.
– Moje życie przed przeszczepem było nie do zniesienia – mówi dziś De Croock. – Ciągle mnie coś bolało w gardle, ciągle coś mnie tam kłuło. Ale jej lekarze nie chcieli dokonać przeszczepu tchawicy – to operacja stosunkowo rzadko obecnie wykonywana. Linda De Croock się nie poddawała. Przez Internet znalazła dr. Delaere’a. – Zawsze się zastanawiałam – teraz tyle rzeczy jest możliwych, dlaczego nie mogę mieć nowej tchawicy – tłumaczyła kobieta.
Belgijski specjalista podjął się nietypowej operacji: najpierw odcinek tchawicy pobrano od nieżyjącego dawcy – mężczyzny. Następnie wszczepiono go w lewe przedramię kobiety. Przez osiem miesięcy musiała przyjmować leki obniżające ryzyko odrzucenia obcej tkanki. Dopiero gdy zniknęło zagrożenie, po ok. dziesięciu miesiącach, tchawicę umieszczono na swoim miejscu. Szczegóły niezwykłego zabiegu opisuje „New England Journal of Medicine”.