To może być metoda terapii, na którą czeka blisko 25 mln osób cierpiących na nieuleczalną obecnie chorobę Alzheimera. Postępująca degeneracja mózgu powoduje utratę pamięci, zaburzenia funkcji poznawczych, a w późniejszym etapie rozwoju zmiany osobowości, trudności w wykonywaniu najprostszych codziennych czynności i zaburzenia mowy. Dziś lekarze potrafią w najlepszym razie opóźniać postępowanie demencji, wydłużając okres, gdy chory nie wymaga stałej opieki.
Nadzieję, że alzheimera uda się wreszcie pokonać, dają badania prowadzone przez australijską firmę Prana Biotechnology. Opracowany przez zatrudnianych w niej naukowców preparat z powodzeniem przebadano na grupie 78 pacjentów. Testy odbywały się w Australii i Szwecji.
U chorych na alzheimera występują dwa rodzaje zmian prowadzących do uszkodzeń kory mózgowej. Pierwszą jest gromadzenie się wewnątrz komórek nerwowych tzw. białek tau. Powodują one uszkodzenia elementów neuronów i przerwanie komunikacji między nimi.
Drugą charakterystyczną dla tej choroby zmianą jest występowanie w mózgu tzw. złogów betaamyloidu (nazywanych też płytkami starczymi). One również blokują przekazywanie sygnałów między neuronami. Gdy choroba Alzheimera postępuje, przybywa kłębuszków białka tau oraz płytek betaamyloidu, komórki nerwowe obumierają, a funkcjonowanie mózgu się pogarsza.
Właśnie złogi amyloidowe bierze na cel nowy lek australijskich naukowców. Preparat o nazwie PBT2, jak sprawdzono na myszach, obniża ilość betaamyloidu w płynie mózgowordzeniowym aż o 60 proc. w ciągu zaledwie doby. U zwierząt zaobserwowano też poprawę pamięci.