Ale były to czasy, gdy tego wszystkiego nikt nie opisywał, 3 tysiące lat temu pismo tu jeszcze nie dotarło. Dlatego wiedzę o tym okresie trzeba czerpać ze źródeł materialnych. To zadanie dla archeologów.

Prof. Jan Dąbrowski na tym zadaniu – na badaniu kultury łużyckiej – zjadł zęby. To, co zostało odkopane z tego okresu, nie ma dla niego tajemnic. Ale są tajemnice, które wyzierają spoza zabytków: siekierek z brązu, naramienników, kamiennych toporów (skąd kamień w epoce brązu?), niezwykłego bogactwa form glinianych naczyń (a także ogromnej liczby samych garnków). Autor wyciąga – dosłownie – spod ziemi zagadkowe sprawy i wyjawia to, co ma na ten temat do powiedzenia. W ten sposób czytelnik się dowiaduje, kim byli ludzie mieszkający w Biskupinie i wielu innych, wcale nie mniejszych grodach, co jadali, z kim handlowali, w co wierzyli, jak wyglądała i funkcjonowała wówczas rodzina.

Szczególną cechą tej książki jest bardzo osobiste podejście autora do tematu. On po prostu ukochał tę epokę. Widać to już od pierwszej strony, od wstępu, w którym deklaruje chęć przekazania komuś tego zainteresowania epoką brązu, której tajemnicom poświęcił całe życie.

Ale nie wszyscy powinni sięgać po ten tom: „Jeżeli ktoś uważa, że wprowadzanie do tekstu nie najpoważniejszych komentarzy i rozmaitych anegdot nie licuje z charakterem tego rodzaju opracowania, to niech nie czyta tej książki. Zawsze bowiem byłem zdania, że naukę należy uprawiać, a nie celebrować. Ta druga ewentualność niezmiernie łatwo prowadzi do samouwielbienia. Przykłady znam, ale ich nie podam”.