Zdaniem przedstawicieli firmy udoskonalone narzędzie cenzorskie sprzyja wolności słowa. Jak to tłumaczą? Informacje, które dotąd usuwano (mogły to być np. linki do stron z pornografią dziecięcą, ale również informacje o wydarzeniach politycznych w krajach totalitarnych) teraz znikną tylko w tych państwach, które tego zabraniają. Dla całej reszty wpis będzie widoczny.

Wpisy na Twitterze spełniają obecnie niezwykle istotną rolę pozwalając informować o działania w krajach, gdzie reżim odcina obywateli od tradycyjnych form komunikacji. Tak było m.in. podczas niedawnych wydarzeń w krajach arabskich. Dla serwisu taka elastyczność to ważne osiągnięcie umożliwiające wejście na nowe rynki bez naruszania lokalnego prawa. Przedstawiciele Twittera zapewniają, że nawet jeżeli wpis zostanie usunięty, użytkownicy zobaczą informację o tym. Będzie również prowadzona lista, na której umieszczane będą zgłoszenia z żądaniem usunięcia tekstu.

Agencja AP przypomina, że taką samą strategię stosuje od dawna Google. Tam, gdzie władze państwa tego żądają, wyniki wyszukiwania w sieci są cenzurowane. Przez długi czas Google działało w taki sposób w Chinach, dopóki skandal po ujawnieniu tego procederu nie zmusił Google do zakończenia cenzury. Wyszukiwarkę w Chinach przekierowano wówczas na serwery w Hongkongu. Zarówno Twitter, jak i Google przyłączyły się do protestu przeciw proponowanym ustawom antypirackim SOPA i PIPA w Stanach Zjednoczonych. Jako główną wadę ustaw wskazywano... zagrożenia dla wolności słowa w Internecie.