Słynna białucha arktyczna, na której norwescy rybacy zauważyli dwa tygodnie temu podejrzaną kamerę zamocowaną na uprzęży, znowu szukała kontaktu z ludźmi. Pracownicy norweskiego Instytutu Badań Morskich stawiają tezę, że ma ona coś wspólnego z rosyjskim wojskiem. W mediach nazwano ją już „rosyjskim szpiegiem". To możliwe?
Jest duże prawdopodobieństwo, że ta białucha ma związek z marynarką wojenną któregoś kraju. Jest kilka państw na świecie, które prowadzą badania naukowe we współpracy z siłami zbrojnymi, a konkretnie z marynarkami wojennymi, na potrzeby wykorzystania ssaków morskich do działań operacyjnych oraz działań rozpoznawczych.
„Czy naprawdę ktoś sądzi, że przyczepilibyśmy do niej numer telefonu?" – zaprzeczył w rosyjskim radiu pułkownik rezerwy.
Jeżeli wysłano ją na misję stricte szpiegowską, to oczywiście żadne z państw do tego się nie przyzna. Oficjalne informacje dotyczące zwierząt i ssaków morskich w wojsku mówią o ich działaniach w obronie przeciwminowej, czyli rozpoznaniu tego, co znajduje się pod dnem morskim, na dnie morza i w przestrzeni podwodnej. W tym celu tresuje się na przykład lwy morskie i delfiny.
Jak wygląda ich praca?