Kto przez to nie przechodził: najpierw skierowanie od lekarza, później wizyta – koniecznie na czczo – w przychodni i wbijanie igły w ramię. Po kilku dniach trzeba odebrać wyniki i zanieść je lekarzowi.
Dość – mówią specjaliści ze szwajcarskiej Ecole Polytechnique Fédérale de Lausanne (EPFL). Zamiast to my chodzić do laboratorium, laboratorium przyjdzie do nas. W formie miniaturowego elektronicznego czipu wszczepianego pod skórę. Takie urządzenie może kontrolować kilka parametrów, a wyniki bezprzewodowo wysyła do lekarza. W przypadku pacjentów z chorobami przewlekłymi taki system to prawdziwa rewolucja.
Implant zostanie zaprezentowany dziś podczas targów urządzeń pomiarowych DATE 13 w Grenoble. To jeszcze prototyp, ale eksperymenty prowadzone przez szwajcarskich naukowców dowodzą, że miniaturowe urządzenie daje wyniki tak samo dokładne jak konwencjonalne laboratorium diagnostyczne. Do użytku ma szansę wejść już za cztery lata.
– Mówiąc ogólnie, nasz system daje ogromne możliwości w sytuacjach, w których konieczne jest ciągłe monitorowanie rozwoju choroby, a także sprawdzanie reakcji organizmu na leczenie – tłumaczy Giovanni de Micheli, jeden z konstruktorów. – Pozwala na nieprzerwane kontrolowanie stanu pacjenta i jego indywidualnej tolerancji na leki, a nie wyliczonej na podstawie tabelek z wiekiem, wagą czy okresowych badań krwi.
Zdaniem naukowca takie podejście ma ogromne znaczenie przy np. chemioterapii. Lekarz onkolog otrzymuje na bieżąco dane o skuteczności leczenia, a jednocześnie tolerancji organizmu pacjenta na konkretny preparat i jego dawkę. W przypadku innych chorób „wbudowane" laboratorium może z wyprzedzeniem poinformować o nadchodzących kłopotach, co pozwoli w odpowiedniej chwili łyknąć tabletkę. Świetnym przykładem może być tu monitorowanie cukrzycy, co zwykle wymaga od pacjentów nakłuwania palca i nanoszenia krwi na specjalny pasek. Elektroniczny układ wszczepiony w ciało mógłby sam zmierzyć parametry krwi i wyświetlić odpowiednią informację na ekranie komórki.