Groźne rozdwojenie

Psychiatria | Na schizofrenię cierpi w naszym kraju ponad 400 tys. osób. Choroba dotyka pacjentów oraz ich otoczenie - pisze Piotr Górski.

Aktualizacja: 04.03.2014 07:01 Publikacja: 04.03.2014 06:59

Schizofrenia to dramat chorych, ale także strach otoczenia

Schizofrenia to dramat chorych, ale także strach otoczenia

Foto: 123RF

W ostatnich dniach opublikowano najnowszy i pierwszy tak kompleksowy raport „Schizofrenia – perspektywa społeczna. Sytuacja w Polsce". Powstał dzięki staraniom Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Fundacji Ochrony Zdrowia Psychicznego. Wpisuje się w ogłoszony przez Europejską Radę Mózgu Rok Chorób Mózgu.

Raport odsłania straszną prawdę o chorych i ich problemach, ale także wskazuje drogę, jaką należy podążać, aby pomóc pacjentom.

Zdrowie w niepokojących liczbach

Na schizofrenię cierpi ponad 400 tysięcy osób. Są to  głównie ludzie młodzi. Według danych  ZUS jest ona na czwartym miejscu wśród schorzeń generujących wydatki z powodu niezdolności do pracy. W 2010 roku renty z tego tytułu wyniosły prawie miliard złotych. NFZ na leczenie pacjentów z tym schorzeniem w tym czasie wydał prawie pół miliarda. Większość pacjentów w momencie postawienia diagnozy ma 18–35 lat. Nieznacznie częściej chorują mężczyźni.

– Schizofrenia to nie tylko choroba społeczna, ale także piętno dla pacjenta i jego otoczenia – podkreśla prof. Janusz Heitzman, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Pacjenci żyją jakby pomiędzy dwoma światami – realnym i tym tworzonym przez ich mózg. Mają omamy, tracą zainteresowanie światem zewnętrznym, nic ich nie cieszy, popadają w apatię. Odsuwają się od ludzi, a ci – patrząc na nich z boku – zaczynają się ich bać.

Problem jest poważny, dotyczy bowiem ludzi młodych, którzy w chwili diagnozy dopiero podejmują decyzje życiowe, powinni zaczynać pracę zawodową, zakładać rodziny. Tymczasem aż 72 proc. pacjentów w chwili diagnozy traci pracę, a 58 proc. trafia od razu na rentę.

Schizofrenia nie jest chorobą dziedziczną, dotknąć może każdego. Cierpieli na nią m.in. Strindberg, Kant , Hegel. Nie jest chorobą nieuleczalną, ale z powodu swojej wielowymiarowości jest trudna do leczenia, wymaga ścisłej współpracy lekarza z pacjentem i jego środowiskiem rodzinnym. Pacjenci z tą chorobą, aby móc normalnie funkcjonować – jak inni dotknięci chorobami psychicznymi – wymagają zrozumienia i akceptacji w swoim środowisku.

Sytuacja, ?jakich zbyt wiele

Paweł mieszka na Mazurach. Jest jednym z około 4  tys. chorych w tym regionie. Mieszka w małym miasteczku. Stracił pracę już dwa razy. Raz, kiedy koledzy zaobserwowali pierwsze objawy choroby. Stało się to, co się dzieje zazwyczaj – zaczęli się go bać.

Drugi raz udało mu się znaleźć pracę prawie 60 kilometrów od domu. Ale po trzecim zwolnieniu na pobyt w szpitalu nie miał dokąd wracać. Szuka dalej.

Wielu pacjentom może się to udać, jeśli należą do tych, którzy starają się ściśle stosować do zaleceń lekarskich i właściwie przyjmować leki.

– Niestety, ponad 70 proc. pacjentów nie stosuje leków właściwie. Prawdopodobnie ma to związek z niechęcią pacjentów do kłopotliwego stosowania leków starszej generacji. Nowsze, dostępne już w Polsce leki powodują, że pacjenci, dzięki prostocie ich stosowania, łatwiej przyswajają sobie sposób leczenia. Leki te działają dłużej i powodują mniej dyskomfortu i uciążliwości w przyjmowaniu – mówi dr Tomasz Tafliński z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Koszt nowych leków jest wyższy od starszych, ale są bardziej skuteczne i powodują, że chorzy znacznie rzadziej są hospitalizowani i szybciej mają szansę wrócić do normalnej aktywności zawodowej i życiowej. Jak podaje raport, z pacjentów, którzy byli leczeni szpitalnie ponad pięć razy,  aż 93 proc. traciło pracę. Ma to związek z tym, że średni czas pobytu pacjenta z tą chorobą w szpitalu w 2011 roku wyniósł prawie 37 dni.

Specjaliści alarmują: mimo że nowe leki sprzyjają aktywizacji zawodowej pacjentów i powrotowi do normalnego życia – jeśli nie zmieni się w całym systemie podejście do pacjentów, nawet one niewiele pomogą.

Aspekt społeczny ?i czysto ludzki

Chodzi tu o zmianę modelu leczenia poprzez rozwój oddziałów dziennych i zespołów opieki środowiskowej (profesjonaliści zajmujący się pacjentem w miejscu jego zamieszkania). W tej chwili mamy ich w kraju zaledwie kilkudziesięciu. Według konsultanta krajowego ds. psychiatrii prof. Marka Jaremy powinno być ich dziesięć razy więcej.

W przypadku schizofrenii istotne jest to, że jeśli nie postępujemy z nią właściwie – jej koszty się dublują. Płacimy za leczenie z budżetu NFZ i za niezdolność do pracy (renty). Pomijając już aspekt czysto ludzki, także z tego powodu trzeba, aby wszyscy zainteresowani na co dzień, a nie tylko przy okazji kampanii społecznych, mierzyli się z problemami, jakie to schorzenie przynosi.

Warto też pamiętać, że schizofrenia jest chorobą mózgu, tak jak parkinson czy alzheimer.

Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację