Tuż po katastrofie malezyjskiego samolotu w sieci pojawiły się setki stron mających zawierać informacje o tragedii lub oddawać hołd ofiarom. Znaczna ich część to fałszywki mające przynieść hakerom błyskawiczny zysk – ostrzegają eksperci zajmujący się bezpieczeństwem danych.
Według firmy Trend Micro przestępcom chodzi o skierowanie osób interesujących się sprawą na spreparowane strony WWW. Tam ruch ma służyć zwiększeniu liczby odsłon reklam (co wprost przekłada się na zysk hakerów) albo zainfekować komputer ofiary – później będzie można maszynę zdalnie wykorzystać do przestępstw sieciowych.
Rakieta na filmie
Już w piątek eksperci Trend Micro poinformowali, że na Twitterze pojawiły się wpisy nawiązujące do lotu MH17, jednak zawierające przekierowanie (link) do spreparowanych stron. To oznacza, że cyberprzestępcy zareagowali na katastrofę niezwykle szybko. Wykorzystali ponadto tzw. hashtag #MH17 (krótkie hasło pomagające przypisać treść do kategorii), co umożliwiło błyskawiczne dotarcie do setek tysięcy odbiorców na całym świecie. Oni sami, nieświadomie, podawali ten wpis dalej, rekomendując przeczytanie najnowszych informacji o zestrzeleniu samolotu.
W rzeczywistości, jak podaje Rik Ferguson z Trend Micro, strony, na które hakerzy przekierowywali ruch, były używane tylko do wyświetlania reklam. W taki sam sposób wykorzystano popularnego Facebooka. Pojawiły się tam komunikaty zachęcające do obejrzenia filmu z ostatnich sekund lotu MH17. Inne rzekomo dokumentowały moment eksplozji rakiety.