Tzw. niskokaloryczne sztuczne substancje słodzące uznane powszechnie za pomocne przy odchudzaniu mają działanie odwrotne do zamierzonego. Robią to w zaskakujący sposób: zmieniają skład i funkcję mikroflory jelitowej – znaczną część populacji bakterii zamieszkujących w naszych jelitach.
Medycyna i zdrowie - czytaj więcej
Dowodzą tego eksperymenty na myszach, a także z udziałem ludzi przeprowadzone przez badaczy z izraelskiego Instytutu Weizmanna. Zespołem kierowali dr Eran Elinav i prof. Eran Segal. Wnioski z eksperymentów naukowcy ogłosili na łamach dzisiejszego wydania magazynu „Nature".
Krok ku chorobie
Badacze próbowali dociec, dlaczego sztuczne środki słodzące nie pomagały w odchudzaniu. W jaki sposób słodziki, chociaż nie zawierają cukru, mają bezpośredni wpływ na przyswajanie glukozy. Nietolerancja glukozy ma miejsce wtedy, kiedy organizm nie może poradzić sobie z dużą ilością cukru w diecie. „To pierwszy krok na drodze do zaburzenia metabolizmu, a następnie wystąpienia objawów cukrzycy" – piszą izraelscy badacze.
W trakcie eksperymentów na myszach naukowcy dawali do picia zwierzętom wodę z trzema najbardziej popularnymi substancjami słodzącymi: sacharyną (dodawaną do produktów żywnościowych jako E954), suklarozą (w handlu występującą pod nazwą „splenda") oraz aspartamem (E951). Myszy otrzymywały te substancje w ilościach proporcjonalnych do tych, jakie dopuszcza dla ludzi amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA). U tych myszy rozwinęła się nietolerancja glukozy. U zwierząt, które piły czystą wodę oraz wodę ze zwykłym cukrem, takiej reakcji organizmu nie było. Badacze uzyskali podobne wyniki, powtarzając eksperyment z kolejnymi zwierzętami i różnymi dawkami sztucznych substancji słodzących.