Pilot do telewizora w jednej ręce, piwko w drugiej, a na brzuchu torba z czipsami – tak wygląda typowy fan sportu praktycznie wszędzie na świecie. W wersji nieco bardziej aktywnej – z twarzą pomalowaną w barwy klubowe (ewentualnie państwowe), owinięty flagą i głośno krzyczący na stadionie. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej odległego od wizerunku tzw. zdrowego stylu życia.
A jednak psycholog sportu dr William Wiener przekonuje, że takie zachowanie – paradoksalnie – może być korzystne. I to niezależnie od tego, czy bijemy brawo naszym piłkarzom ręcznym, Gortatowi czy Mili zawstydzającego gwiazdora Lewandowskiego. Ba – możemy być za Polonią, a nawet za Barceloną – efekt jest ten sam. Mówiąc krótko: kibicowanie jest dobre dla zdrowia.
Po pierwsze – mówi psycholog – sport sprawia, że musimy być aktywni umysłowo. Wierni drużynie kibice analizują jej spotkania, przeliczają punkty, interesują się treningami i tabelami. – Tacy ludzie często analizują najdrobniejsze szczegóły rozgrywki, co stanowi dla nich intelektualne ćwiczenie – mówi dr Wiener portalowi Yahoo Health. – To taka gimnastyka.
Liczne badania potwierdzają, że aktywność umysłowa oddala groźbę demencji w starszym wieku i sprawia, iż ludzie deklarują, że są szczęśliwsi.
Kolejnym plusem jest wsparcie społeczności – innych fanów. – Wiemy, że ludzie zdrowieją szybciej i żyją dłużej, jeżeli mają wsparcie swojej społeczności – tłumaczy Wiener. I na poparcie swojej tezy przytacza badania Brigham Young University, z których wynika, że poczucie przynależności do grupy i otrzymywanie wsparcia redukuje ryzyko poważnych chorób, nawet raka. Ten wpływ jest tak duży, że efekty zdrowotne można wręcz porównać z rzuceniem palenia i odstawieniem alkoholu.