Do 2009 roku Półwysep Antarktyczny był stabilny. A od tego czasu do oceanu spływa 60 km sześc. lodu rocznie. Nie ma oznak aby ten proces hamował. Międzynarodowy zespół badaczy z Uniwersytetu Bristolu analizuje obserwacje satelitarne. Sprawozdanie z tych obserwacji zaprezentowali na łamach magazynu „Science".
Naukowcy zauważyli, że lodowce wzdłuż 750-kilometrowego pasa na brzegu półwyspu nagle zaczęły się kurczyć. Region ten bardzo szybko stał się największym źródłem wody, która powoduje wzrost poziomu oceanu wokół Antarktydy.
— Do tej pory lodowce uwolniły około 300 kilometrów sześciennych wody do oceanu. To jest równoważne objętości prawie 350 tys. wieżowców Empire State Building w Nowym Jorku — powiedział kierujący badaniami dr Bert Wouters z Uniwersytetu Bristolu. — Fakt, że tak wiele lodowców w tak dużym regionie nagle zaczęło tracić lód było dla nas zaskoczeniem.
Zmiany w pokrywie lodowej Antarktydy były obserwowane przy Cryosat-2, satelitę Europejskiej Agencji Kosmicznej. Z wysokości około 700 km satelita wysyła impuls radarowy w kierunku Ziemi, a ten odbijany jest przez lód. Czas, jaki impuls potrzebuje, aby odbić się o powierzchni lodu powala na dokładne określenie grubości pokrywy lodowej.
Naukowcy na razie nie potrafią wyjaśnić, co jest przyczyną szybkiego kurczenia się pokrywy lodowej. przypuszczają, że stoi za tym ocieplenie oceanów.