Reklama
Rozwiń

Walentynkowe oblężenie portali randkowych

Właściciele internetowych portali randkowych liczą na zyski z powodu oblężenia w okresie święta zakochanych

Publikacja: 13.02.2012 12:41

Walentynkowe oblężenie portali randkowych

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

- Zwiększoną aktywność daje się zaobserwować od końca grudnia, a szczyt przypada w Walentynki – mówi dziennikowi „Finnancial Times" Karl Gregory, dyrektor  Match.com, największego portalu randkowego na Wyspach. - To okres, kiedy ludzie najczęściej szukają bliskiej osoby – dodaje.

Jak pokazują badania przeprowadzone przez firmę YouGov randki online to obecnie jeden z pięciu najpopularniejszych sposobów nawiązywania związków między ludźmi. W 2011 r. brytyjskie Biuro Krajowych Statystyk (Office for National Statistics) umieściło opłaty za korzystanie z serwisów randkowych w koszyku stosowanym do obliczania kosztów życia.

Dawniej randki w Internecie były czymś wstydliwym. Obecnie mamy portale, gdzie wiadomo, że spotykają się ludzie, którzy chcą spotykać się z innymi ludźmi – uważa Ivor Jones analityk z Numis Securities.

Jest wiele różnych stron internetowych od bardzo romantycznych Eharmony, po odważnie ryzykownych forgetdinner.co.uk.

W Wielkiej Brytanii rynek internetowych randek szacuje się na 120 mln funtów rocznie. Brytyjczycy mają 800 stron do wyboru. Zysk generowany jest na poprzez reklamy lub subskrypcję tak jak w przypadku Match.com, którego właścicielem jest notowana na Nasdaq IAC.

Cupid z Edynburga, który prowadzi strony takie jak benaughty.com czy girlsdatforfree.com jest jedyną firmą w tym sektorze notowaną na giełdzie londyńskiej. Akcje firmy wzrosły niemal trzykrotnie od kiedy firma zadebiutowała w czerwcu 2010 r.

Firma planuje do 2014 r. osiągnąć zysk w wysokości 100 mln funtów. Spółka zainwestowała ponad 10 mln funtów w akwizycje dzięki którym zwiększyła liczbę klientów oraz poszerzyła obszar swojego działania na 16 krajów.

- Styczeń jest ważnym miesiącem ze względu na to, że single podejmują noworoczne postanowienia, a luty oczywiście ze względu na Walentynki - twierdzi Bill Dobbie współzałożyciel firmy.

Cupid wabi klientów możliwością darmowego zamieszczenia swojego profilu. Płatność pobierana jest dopiero w momencie, kiedy profil wzbudzi zainteresowanie innych osób i klient chce nawiązać z nimi kontakt.

Match.com skupia się na znanych markach. Cupid natomiast na rynkach niszowych takich jak randki Indian, czy samotni rodzice. Przeciętny klient spędza cztery do sześciu miesięcy w serwisie. Cupid stara się utrzymać klienta kierując go na inne swoje strony internetowe.

- Nasza sieć portali internetowych skierowana jest do ludzi od 18 do 65 roku życia. Można poznać kogoś w jednym barze, ale nic z tego nie wyjdzie. My oferujemy wiele różnych barów - mówi dziennikowi Bill Dobbie.

W 2011 Match wykupił 81 procent w notowanym na giełdzie w Paryżu Meetic, dzięki temu firmę wycenia się na 345 mln euro. Cupid zainwestował w firmy w Niemczech, Brazylii, Indiach.

Jednak akcje Meetic spadły o ponad 25 procent w 2011. Konkurencja ze strony Google i Facebooka, które oferują usługi nieodpłatnie jest również zagrożeniem.

Pomimo, że klienteli ubywa randkowanie online jest warte inwestowania. Ludzie nie oszczędzają na potencjalnym odnalezieniu tej jedynej osoby, a dzięki randkom online jest taniej i ma się możliwość przesiewania potencjalnych kandydatów.

- Zwiększoną aktywność daje się zaobserwować od końca grudnia, a szczyt przypada w Walentynki – mówi dziennikowi „Finnancial Times" Karl Gregory, dyrektor  Match.com, największego portalu randkowego na Wyspach. - To okres, kiedy ludzie najczęściej szukają bliskiej osoby – dodaje.

Jak pokazują badania przeprowadzone przez firmę YouGov randki online to obecnie jeden z pięciu najpopularniejszych sposobów nawiązywania związków między ludźmi. W 2011 r. brytyjskie Biuro Krajowych Statystyk (Office for National Statistics) umieściło opłaty za korzystanie z serwisów randkowych w koszyku stosowanym do obliczania kosztów życia.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Media
Donald Trump: Mamy nabywcę dla TikToka. Na sprzedaż musi zgodzić się Pekin
Media
Szefowa wyszukiwarek Google’a: AI stworzy wiele możliwości, ale trzeba być ostrożnym
Media
Donald Trump odsuwa termin sprzedaży TikToka. „Nie chce, by aplikacja zniknęła”
Media
Disney broni Dartha Vadera przed AI. „Midjourney to bezdenna studnia plagiatu”
Media
Wolność słowa dla ludzi, nie dla sztucznej inteligencji