– Musimy oprzeć ceny naszych usług na kosztach działania. Ale do nowego poziomu możemy dojść tak, aby nasi konkurenci mieli czas się na to przygotować – przedstawia kompromisowy plan ugody z Urzędem Komunikacji Elektronicznej i konkurentami Telekomunikacja Polska. Jeżeli stronom uda się dogadać, to UKE może odstąpić od podziału narodowego operatora.
Od dwóch lat, dzięki presji UKE, operatorzy alternatywni korzystają z sieci telekomunikacyjnej TP SA i odbierają jej klientów. Do tej pory ok. miliona. Narzekają jednak na jakość współpracy z TP. Wczoraj ich izba gospodarcza złożyła do UKE raport stwierdzający 80 rodzajów obstrukcji ze strony spółki. Poza tym spierają się o wysokość opłat hurtowych, jakie muszą ponosić. TP uważa, że powinny być wyższe.
UKE twierdzi, że tzw. separacja funkcjonalna TP, czyli wydzielenie działu zarządzania liniami abonenckimi, może być remedium na te problemy. – Nie jesteśmy zwolennikami podziału dla samej idei – mówi Anna Streżyńska, szefowa UKE. Próbuje się więc dogadać z TP co do wysokości hurtowych stawek. Strony zgodziły się już, że dzierżawa linii abonenckich (tzw. LLU) powinna być dla operatorów alternatywnych tańsza niż inne formy współpracy (tzw. umowy WLR i BSA), bo zachęca do rozwoju sieci telekomunikacyjnej. Inaczej jednak wyobrażają sobie szczegóły.
Ostatnią decyzją UKE hurtowa cena LLU wynosi 22 zł. Urząd proponował TP, żeby stawki rosły przez progi 25 i 27 zł, aż do II połowy 2010 r., kiedy oparte zostaną na kalkulacji kosztów TP. Dzisiaj jest to według TP 30 zł, ale operator już deklaruje możliwość zejścia do 27 zł.
– Stawki WLR i BSA w dłuższym terminie mogłyby teoretycznie wzrosnąć, gdyby uwalnianie linii TP doprowadziło do realnej konkurencji, tzn. sytuacji, w której ok. miliona klientów byłoby obsługiwanych przez konkurencję TP SA w oparciu o technologię LLU, a współpraca pomiędzy operatorem dominującym i operatorami niezależnymi będzie efektywna, bez obstrukcji i opóźnień – mówi Mirosław Godlewski, szef Netii.