Walcząca o wykorzystywanie materiałów z prasy zgodnie z prawem IWP wytknęła instytutowi, że wprowadza w błąd firmy, dla których prowadzi odpłatny monitoring prasy, czyli sporządza tzw. prasówki (zestawy bieżących tekstów o danej firmie lub zagadnieniu). W oficjalnym piśmie zarząd IWP napisał, że IMM odsuwa od siebie problem braku legalności korzystania z materiałów prasowych objętych ochroną prawa autorskiego.

[wyimek]ok. 30 mln zł wart jest zdaniem wydawców rynek monitoringu mediów w Polsce [/wyimek]

Aby taka działalność była legalna, firma powinna przetwarzać materiały wydawnictw, z którymi ma podpisane umowy na korzystanie z ich treści, albo podpisać umowę z założoną przez IWP spółką ReproPol, która sprzedaje licencje upoważniające do korzystania z wycinków ze 152 tytułów prasowych. A IMM umowy z ReproPolem nie ma.

W rozesłanym niedawno liście do swoich klientów IMM twierdzi, że prawa nie łamie, bo z wydawcami, którzy chcieli podpisać umowy (w tym m.in. z Agorą), takie umowy ma, poza tym płaci tantiemy do ośrodka zbiorowego zarządzania prawami autorskimi Kopipol. Zdaniem IWP zasłanianie się przez IMM tym, że odprowadza opłaty na rzecz Kopipolu, jest nieuprawnione, bo zakres działalności tego stowarzyszenia nie jest tożsamy z tym, jaki ma ReproPol. Według niego firma chętnie mówi też o umowie zawartej z Agorą, ale w przeglądach prasy oferuje materiały z wielu tytułów, do których prawami dysponuje ReproPol.