Sygnał dostarczany przez kablówki mogą w przyszłości zakłócać nie tylko naziemna telewizja cyfrowa czy takież radio albo telewizja mobilna, ale przede wszystkim nieobecna jeszcze w Polsce technologia szerokopasmowa LTE (następca UMTS).
Jak wyjaśnia Mariusz Busiło, dyrektor w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej, chodzi o zakłócenia na wybranych częstotliwościach i w związku z tym problem nie dotyczy rezerwacji wyższych pasm (2600 MHz), które w tym roku urząd chciałby rozdysponować w przetargu.
Sygnał kablówek będą zakłócać cyfrowe media korzystające z zakresu 174 – 230 MHz i 470 – 790 MHz oraz infrastruktura szerokopasmowego dostępu działająca w paśmie 790 – 862 MHz. Te ostatnie zakresy – dużo bardziej wartościowe z punktu widzenia telekomów – mieliby wykorzystywać operatorzy do budowy sieci LTE, choć obecnie w większości należą do wojska. – Bierzemy udział w rozmowach z wojskiem o wcześniejszym uwolnieniu na potrzeby komercyjne częstotliwości z tego zakresu – przyznał Busiło. Nie określił, kiedy mogłoby do tego dojść, choć harmonogram uwolnienia tych częstotliwości żywo interesuje operatorów komórkowych. Dla nich są one dużo atrakcyjniejsze niż sprzedawane przez państwo w tym roku 2,6 GHz.
– Problem zakłóceń może dotknąć tych sieci kablowych, które mają gorszą infrastrukturę, ale ona wciąż się zmienia na lepsze, bo jesteśmy na etapie cyfryzacji kablówek – mówi Jerzy Straszewski, prezes Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej.
UKE wyróżnia kilka rodzajów możliwych zakłóceń sygnału sieci kablowych. Wywołać może je np. bezpośrednie sąsiedztwo (w tym samym mieszkaniu, w tym samym budynku) dwóch urządzeń: telefonu UMTS lub LTE oraz odbiornika telewizyjnego. Działające na tych samych częstotliwościach mogą stworzyć pole o wysokim natężeniu zakłócające pracę telewizora. Urząd powołuje się także na badania z Holandii, z których wynika, że sygnał telefonu LTE powoduje całkowity brak możliwości odbioru telewizji cyfrowej.