Poza tym widać już szeroko, że sytuacja jest naprawdę coraz trudniejsza i dla radia i dla telewizji. Maleją nie tylko wpływy z abonamentu, ale także z reklamy, z której TVP pozyskuje większość przychodów. Widać to chociażby po wydarzeniach ostatnich dni: załamaniu się negocjacji miedzy Sportfive i TVP. W płatnej ofercie w systemie Pay-Per-View mecz polskiej reprezentacji ma widza kosztować 20-30 zł. Zwracam uwagę, że miesięczny abonament to 18,5 zł.
Gdyby oferta sprzedaży praw do meczów była opłacalna rynkowo, prywatni nadawcy staliby po nie w kolejce, bo każdy nadawca, ogólnopolski, także ci nadający na multipleksach, może te mecze pokazać. Ale z tego, że jedynym i jak na razie niedoszłym kontrahentem Sportfive okazała się TVP, można domniemywać, że zostały wycenione powyżej ich wartości rynkowej. Każdy rozgoryczony kibic może oczywiście od TVP oczekiwać, żeby zapłaciła nawet nieco więcej, ale niech najpierw przypomni sobie, czy płaci abonament, a potem rozważy, czy może nie warto zacząć go płacić.
- Czy w takiej sytuacji TVP może dostać więcej niż planowano z abonamentu?
To niemożliwe, bo decyzję o tym, jaka część abonamentu trafi do TVP a jaka do rozgłośni radiowych musieliśmy podjąć do końca czerwca roku poprzedzającego ten. I już ją podjęliśmy.
- To co pan mówi, kiedy media dzwonią i pytają teraz, co zrobić z TVP?
Że trzeba zmienić sposób finansowania TVP.