Rok 2016 w Holandii mianowano Rokiem Hieronima Boscha. Kiedy zaś przyszedł na świat, dokładnie nie wiadomo, jakoś około 1450 roku. Za to pewne, kiedy zmarł: pół tysiąca lat temu, w sierpniu. Kawał czasu - mimo to do dziś pozostaje jednym z najbardziej wpływowych i najszerzej dyskutowanych artystów. Paradoksalnie, jego dorobek jest nader skromny: 25 obrazów, 8 rysunków. Niektórzy dodają sześć dzieł z warsztatu mistrza, co też nie daje imponującej liczby. Jednak nikt nie kwestionuje, że był genialny. A przede wszystkim - uderzająco inny. Przerażający i fascynujący zarazem.
Tajemniczy ogród
Co leżało u podstaw odmienności wizji Boscha, twórcy działającego na styku średniowiecza i nowożytności? Teorii jest wiele. Pomawiano go o herezję, o uprawianie magii, o uleganie halucynacjom. Byli też tacy, którzy uważali go za krytyka ówczesnej rzeczywistości w Niderlandach, przemycającego w malowidłach treści umoralniających kazań, pism teologicznych oraz „ludową mądrość” czyli przysłowia.
W latach 20. XX wieku, gdy karierę zaczął robić surrealizm, Boschowi dorobiono zaszczytne miano prekursora tego kierunku. Czy istotnie, jak uważał leader nadrealistycznej braci André Breton, niderlandzki mistrz był tym pierwszym, który malarsko oddał automatyzm skojarzeń i uwolnił podświadomość?
Najbardziej wałkowany jest tryptyk „Ogród rozkoszy ziemskich”, malowany przez blisko dekadę (1495 - 1505), quasi-ołtarz, na tamte czasy monument mierzący ponad dwa metry wysokości, a prawie cztery szerokości. Każdy detal tego arcydzieła wymaga uwagi; każdy mógłby stać się tematem naukowych traktatów. I każdy element jest dopracowany, samoistny, oraz - nie bójmy się tego określenia - nader efektowny.