W kwietniu 1900 roku Henryk Sienkiewicz przybył do Lwowa na uroczystości będące częścią jego, odkładanego od 1897 r., jubileuszu 25-lecia pracy pisarskiej. Z wielką fetą zwlekano, najpierw ze względu na 100. rocznicę urodzin Mickiewicza i obchody z rocznicą związane, następnie zaś z uwagi na pisanie przez Sienkiewicza „Krzyżaków”, które miały być zwieńczeniem jubileuszu wielbionego przez czytelników pisarza.
Uroczystości na cześć mistrza odbyły się w Warszawie i Poznaniu, trwała też zbiórka pieniędzy na zakup majątku ziemskiego dla Sienkiewicza, w wyniku której w połowie 1900 r. nabyto za ponad 50 tys. rubli Oblęgorek koło Kielc (dwór, 300 hektarów ziemi, 60 sztuk bydła, sześć koni i wiele maszyn rolniczych).
W drodze do Lwowa Sienkiewicza witano ze czcią na wszystkich ważniejszych stacjach kolejowych, a w stolicy Galicji... oddajmy głos świadkowi tego wydarzenia Kornelowi Makuszyńskiemu.
„Dzień ten pamiętam jako wielką, bajeczną wizję, która mi się na sercu odbija. Byłem sztubakiem, tego dnia jednakże jednym z tysięcznych aktorów wielkiego, wspaniałego widowiska, którego bohaterem był Sienkiewicz.
Lwów jest zawsze rojnym ulem, w którym coś się dzieje, bo gorący temperament tego miasta jest zawsze w stanie wrzenia. Cóż się dopiero działo, kiedy miał w gród ten wjechać imć pan Sienkiewicz, hetman bez buławy, wojownik wielki, choć bez miecza! Oszalała na poły dusza Lwowa. Jeśli tak rzec można: miasto dostało gorączki i wypieków. Ale też urządziło przyjęcie – miły Boże! Kwiaty, dywany, festony, bramy tryumfalne – to nic. To każdy urządzić potrafi. Ale żeby do białości rozpalić duszę miasta, to tylko Lwów potrafi. Życie całe stanęło, właściwie zaś wyszło na ulicę, w domu zostali chyba tylko ciężko chorzy. Sienkiewicz miał przyjechać o ósmej wieczorem – od trzeciej zaś wzdłuż ulic stał tłum, głowa przy głowie. A u brzegu, tworząc szpalery nieskończonej długości, stały najdumniejsze w tej chwili istoty na świecie – my, sztubaki w mundurach, zdenerwowani, przejęci, a dostojni i marsowi, w trosce wielkiej, aby był porządek, aby nas tłum nie złamał i nie zepsuł linii. Mądrzy ludzie nas tam postawili; niech ujrzy tych, co temu miastu w sercach chłopięcych przysięgli miłość dozgonną.