Reklama

Miniaturowy mysi domek Kariny Schaapman to cudo

Przeglądaniu tej książki towarzyszy zachwyt i niedowierzanie. Jej adresat: bez wieku. To rzecz do podziwiania - pisze Monika Janus-Lorkowska

Aktualizacja: 06.12.2012 10:19 Publikacja: 06.12.2012 09:08

Miniaturowy mysi domek Kariny Schaapman to cudo

Foto: materiały prasowe

Oto story, której fabuła utkana została w drugiej kolejności, przy okazji powstawania scenografii. A ta wprawia w osłupienie. Domek zaludniony przez myszy zrobiony został na bazie drewnianego stojaka do butelek i wygląda jak przekrój prawdziwej, kilkupoziomowej kamienicy. Był rękodzielniczym projektem na kilka miesięcy, a stał się pracą na lata. Fotografie umeblowanych, miniaturowych pokoików, w pełni usprzętowionych kuchni, piwnic, strychów, łazienek i innych pomieszczeń, a w nich ich użytkowników, są ilustracjami tej wielkoformatowej książki nie tylko dla dzieci.

Zobacz na Empik.rp.pl

Mini myszy, które zapełniają miniaturowy dom, są futerkowymi pluszakami. Noszą wełniane ubrania zrobione na drutach, mają oczy z czarnych, błyszczących koralików i pięknie, 'po ludzku' mieszkają. W pokoju głównego bohatera Sama (w jego przygodach utkanych z codzienności towarzyszy mu mała Julia) jest tapeta w prążki i kwiaty, szafa na ubrania, biurko, półki na książki, modele żaglowców, krzesełka z przewieszonymi na nich wełnianymi skarpetkami w rozmiarze pinezki, kredki, auta do chłopięcych zabaw, czerwone kalosze, komiksy, tapczan z paczworkową narzutą, dziecięce rysunki na ścianach, komiksy na podłodze, tarcza strzelnicza z lotkami, bałagan. W niedalekim sąsiedztwie Sama mieszka muzyk, skrzypek. I jego otoczenie oczaruje oglądających. W pokoju stoi zakurzone pianino, przeszklona, drewniana bieliźniarka, biblioteczka, skórzane kufry, adapter, dookoła którego porozrzucany jest stos winylowych płyt, obok nuty, saksofon. Oko wychwytuje i rozpoznaje miniatury oryginalnych znanych okładek nagrań Johna Coltrane'a, Ab Baars's trio, kwintetu z Ig Henneman. Te szczegóły i szczególiki, detale wielkości paznokcia! zachwycają najbardziej.

W tle toczy się mysia fabuła dla dzieci: „Pod szerokimi stopniami klatki schodowej Sam i Julia urządzili sobie tajny domek. Nikt o nim nie wie ani nikt ich nie widzi, kiedy w nim siedzą. W ciągu dnia na klatce schodowej jest duży ruch. Myszy biegają po schodach tam i z powrotem. Jedna idzie po zakupy, inna spieszy się do pracy..."

Mieszkająca w Amsterdamie Karina Schaapman budując mysi domek, a teraz nawet całą mysią dzielnicę, wykorzystywała i wykorzystuje piękne naturalne materiały – haftowane tkaniny, wełnę, kaszmir, filc, drewno, stal, ceramikę, papier, wiklinę, szkło, koła zębate z mechanizmów starych zegarów, sznurki, korki po winie. Jej benedyktyńska robota jest, jak sama przyznaje, pewnego rodzaju terapią na dojrzałym etapie życia. Schaapman, żyjąca z drugim mężem i wychowująca czwórkę dzieci z pierwszego małżeństwa, w dzieciństwie mieszkała tylko z matką, zabawki robiła sobie z tego co znalazła na śmietniku i ciężko pracowała sprzątając w cyrku. Po śmierci mamy trafiła do domu swojego ojca, którego przedtem nie znała. U niego na własnej skórze poznała co to jest przemoc domowa. Gdy jej posiniaczone ciało zaczęło zwracać uwagę nauczycieli w szkole, zainterweniowała pomoc społeczna.

Reklama
Reklama

Dziewczynka została adoptowana przez troskliwą rodzinę szkolnej nauczycielki. Była już jednak dzieckiem po tylu przejściach, że nie umiała się zaadoptować. Uciekła. Tułała się, kradła jedzenie z supermarketów, przez moment nawet parała się prostytucją, aż poznała studenta komunikowania masowego – swoją pierwszą miłość i ojca jej dzieci. Błędy młodości wytknięto jej gdy zaczęła odnosić sukcesy polityczne i próbowała działać społecznie. Wycofała się więc z publicznej działalności, zaszyła w domu i... buduje mysi domek. Myszy kreuje na podstawie bajki z dzieciństwa, jedynej jaką miała. Tworzy ciepły, wełniany świat pełen dzieci, życzliwych ludzi i sąsiadów, zapachu drewna, wypieków, otulających tkanin, firanek i muzyki. Świat, którego nie znała, i za którym wszyscy w jakiejś mierze tęsknimy.

Monika Janusz

„Mysi Domek. Sam i Julia"

Karina Schaapman

Fot. Ton Bouwer

Tłum. Jadwiga Jędryas

Reklama
Reklama

Oto story, której fabuła utkana została w drugiej kolejności, przy okazji powstawania scenografii. A ta wprawia w osłupienie. Domek zaludniony przez myszy zrobiony został na bazie drewnianego stojaka do butelek i wygląda jak przekrój prawdziwej, kilkupoziomowej kamienicy. Był rękodzielniczym projektem na kilka miesięcy, a stał się pracą na lata. Fotografie umeblowanych, miniaturowych pokoików, w pełni usprzętowionych kuchni, piwnic, strychów, łazienek i innych pomieszczeń, a w nich ich użytkowników, są ilustracjami tej wielkoformatowej książki nie tylko dla dzieci.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Literatura
Ewa Woydyłło i jej szczęśliwa trzynastka
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Literatura
„Zmora” Roberta Małeckiego, czyli zanim zobaczymy Magdę Cielecką jako Kamę Kosowską
Literatura
Noblista László Krasznahorkai, krytyk „gulaszowego komunizmu" i Orbána, lekceważony w Polsce
Literatura
„Nie ma już obywateli świata, bo do tego potrzebny byłby świat, a świata nie ma – są tylko rynki”. Wywiad z László Krasznahorkaiem
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Literatura
Literacka Nagroda Nobla 2025. Poznaliśmy nazwisko laureata
Materiał Promocyjny
Nowy Ursus to wyjątkowy projekt mieszkaniowy w historii Ronsona
Reklama
Reklama