60. edycję warszawskiego Jazz Jamboree poprzedził wrześniowy prolog, ale najważniejsza jego część rozpocznie się w piątek i potrwa do niedzieli.
– Festiwal nie dostał dotacji od miasta, więc od piątku będą tylko trzy dni festiwalowe – powiedział „Rzeczpospolitej" organizator Jazz Jamboree Mariusz Adamiak. – W pewnym momencie pojawił się sponsor, dzięki któremu zorganizowaliśmy pod koniec września wieczór plenerowy z udziałem pianisty, wokalisty Petera Cincottiego oraz popularnego tria Możdżer–Danielsson–Fresco.
Muzyki słuchało wtedy osiem tysięcy osób. Do końca festiwalu będzie na pl. Trzech Krzyży wystawa plakatów Jazz Jamboree, warto ją zobaczyć.
Powrót do klubu
Po 60 latach festiwal wrócił do klubu Stodoła. Tam w latach 1958–1960 odbywały się trzy pierwsze jego edycje i choć klub kilkakrotnie zmieniał lokalizację, to siedziba przy ul. Batorego była jazzowi przychylna, szczególnie w latach 70. i 80. XX w.
– Nie jestem zadowolony, że muszę organizować festiwale właśnie w Stodole, ale to dobre miejsce do słuchania prawdziwego jazzu – mówi Mariusz Adamiak. – Gdybym robił koncerty na przykład na Torwarze, musiałbym prezentować gwiazdy, które przyciągnęłyby odpowiednio liczną publiczność. A tych w jazzie jest coraz mniej.