Reklama

Polskie espresso bladym świtem

Rozmowa z Marcinem Maleńczykiem, właścicielem Café Karma w Warszawie i Berlinie

Publikacja: 09.01.2008 03:18

Polskie espresso bladym świtem

Foto: Rzeczpospolita

Rz: O której otwiera pan swoją kawiarnię?

Marcin Maleńczyk:

O 7.30.

Przychodzi ktoś tak wcześnie?

To pora, w której goszczą u nas najbardziej nastawieni na kawę klienci. Prawdziwi kawosze, którzy bez małej czarnej nie rozpoczną dnia. Przyznaję, że na początku z rana knajpka świeciła pustkami. Ludzie musieli się dowiedzieć, a potem przyzwyczaić, że jednak jest w Warszawie lokal otwarty tak wcześnie, do którego można przyjść, tak jak w Paryżu czy w Rzymie, przed rozpoczęciem pracy.

Reklama
Reklama

Rano Polacy, tak jak Włosi, chwytają przy barze szybkie espresso i biegną dalej?

O nie. W przeciwieństwie również do niektórych Francuzów nie biorą kawy na wynos, by pić ją po drodze. Nasi rodacy muszą troszkę posiedzieć. Rano przychodzą raczej samotnie, na 30 – 40 minut, robią prasówkę, a kawie towarzyszy śniadanie. Wielu z nich twierdzi, że w ten sposób nastraja się. To taki dobry, spokojny i relaksacyjny początek dnia, który pozwala potem przetrwać najgorsze nawet napięcie w pracy.

A której pan zamyka?

O 22.00 przyjmujemy ostatnie zamówienia.

Chyba tylko na ciastka, kawa przecież nie pozwala zasnąć...

Z dużą ilością mleka nie zaszkodzi. A przyjemnie siedzi się przy niej wśród znajomych. Wieczór to bowiem nie tyle czas na kawę, ile na spotkania towarzyskie. O tej porze ludzie przychodzą w parach lub w grupach, siedzą bardzo długo, po kawie zamawiają soki, koktajle, ciepłe przekąski. Największy ruch jest jednak w kawiarniach w godzinach 10 – 14. To wtedy warszawiacy spotykają się przy kawie również służbowo lub przychodzą na nią w przerwie na lunch i obowiązkowo – po obiedzie.

Reklama
Reklama

Jak Polacy zareagowaliby na zakaz palenia w kawiarniach?

Mam nadzieję, że raczej spokojnie. Obserwuję taką sytuację w Berlinie. Tu od 1 stycznia nie wolno palić w lokalach. Ludzie wychodzą na papierosa przed lokal, wypalają go i wracają do stolika. Nikt się nie burzy, wszystko wygląda naturalnie.

Ale u nas to jednak pewna tradycja, Kasia Nosowska o tym śpiewała: „Papierosy, kawa i ja, kocham ten stan”.

To prawda, dlatego obliczam, że z powodu zakazu palenia odpłynęłoby 10 – 20 procent kawowych klientów. Nie jest to jednak na tyle dużo, by kawiarniom groziła plajta.

Ostatnio otworzył pan kawiarnię w Berlinie. Niemcy mają podobne do Polaków zwyczaje kawowe?

Są mniej wybredni. Oni piją w zasadzie tylko cafe macchiato (espresso z mlekiem pół na pół – red.). Innej kawy chyba po prostu nie znają. Polacy są bardziej ciekawi różnych smaków, eksperymentują, inną kawę piją rano, inną w południe i inną na wieczór. Za to w Berlinie jest większa i bardziej ugruntowana kultura tzw. spożywania na mieście. Niemcy lubią włóczyć się od knajpki do knajpki. Berlińczycy odwiedzają w ciągu dnia trzy, cztery lokale. Warszawiak, i to nie każdy przecież, tylko jeden.

Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama