Jak Polacy zareagowaliby na zakaz palenia w kawiarniach?
Mam nadzieję, że raczej spokojnie. Obserwuję taką sytuację w Berlinie. Tu od 1 stycznia nie wolno palić w lokalach. Ludzie wychodzą na papierosa przed lokal, wypalają go i wracają do stolika. Nikt się nie burzy, wszystko wygląda naturalnie.
Ale u nas to jednak pewna tradycja, Kasia Nosowska o tym śpiewała: „Papierosy, kawa i ja, kocham ten stan”.
To prawda, dlatego obliczam, że z powodu zakazu palenia odpłynęłoby 10 – 20 procent kawowych klientów. Nie jest to jednak na tyle dużo, by kawiarniom groziła plajta.
Ostatnio otworzył pan kawiarnię w Berlinie. Niemcy mają podobne do Polaków zwyczaje kawowe?
Są mniej wybredni. Oni piją w zasadzie tylko cafe macchiato (espresso z mlekiem pół na pół – red.). Innej kawy chyba po prostu nie znają. Polacy są bardziej ciekawi różnych smaków, eksperymentują, inną kawę piją rano, inną w południe i inną na wieczór. Za to w Berlinie jest większa i bardziej ugruntowana kultura tzw. spożywania na mieście. Niemcy lubią włóczyć się od knajpki do knajpki. Berlińczycy odwiedzają w ciągu dnia trzy, cztery lokale. Warszawiak, i to nie każdy przecież, tylko jeden.