Sprawa zawsze przysycha i ożywa w okresie przedwyborczym. Politycy wykazują tzw. dobrą wolę. Wtedy się okazuje‚ że każdy głos się liczy i w każdej grupie politycznej są związki z byłymi ziemianami... Ale oni nie mają głosu decydującego. Po wyborach są ważniejsze sprawy.
Można wrócić do każdej formuły. Nie będzie idealnego rozwiązania. Chodzi o zwrot tego‚ co jest możliwe w naturze, i rekompensatę, której wysokość jest problemem.
Czy nie powinno się tego rozdzielić?
Powinno. Nawet jeśli tym, którym można zwrócić, się zwróci‚ a ci, którym nie można, nie dostaną.
Wydaje mi się‚ że odzyskanie dzisiaj dworu w naturze wiąże się nie z pozyskaniem majątku, tylko z obciążeniem.
Oczywiście. Dlatego ja ciągle wracam do pomysłu programu dwór polski. Obiekt musi mieć właściciela‚ by przetrwał.
Kto skorzystał na braku reprywatyzacji?
Część społeczeństwa. Byle jak‚ ale skorzystała. Dzisiaj korzysta bardziej. Ci‚ którzy otrzymali ziemię w ramach reformy rolnej‚ a dzisiaj mogą ją sprzedać, zyskali. Ale nikt nie mówi o przywróceniu stanu sprzed reformy rolnej. Natomiast są obszary‚ które nie były poddane parcelacji, i te mogłyby być zwrócone.
Ale okazuje się‚ że też nie. Bo te grunty Agencja Nieruchomości Rolnych wolałaby sprzedawać na wolnym rynku. Urzędnicy agencji widzą w nich zabezpieczenie własnej egzystencji. Problem moralny i prawa własności wolą wyciszyć, bo blokują im swobodny obrót tymi nieruchomościami i ziemią. Zwrócić, czyli nie wziąć za nie pieniędzy. Skarb Państwa‚ mój Boże‚ co to za właściciel! Wszystko jest wspólne. Są siły polityczne‚ które cały czas dają odpór reprywatyzacji. A to kwestia elementarnej uczciwości i uznania praw własności.
Co jest jeszcze cenne dla tradycji?
Nas interesuje związany z dworem obszar kultury. Problemy z konserwatorami stwarza porządek przestrzenny wokół dworu. Sprzedaje się te tereny częściowo albo dzieli ze szkodą dla ładu krajobrazowego‚ który powinien być chroniony. Pałac z ogrodem w Guzowie Sobańskich był dominantą krajobrazową‚ rodzina walczyła o zachowanie strefy chronionej, by nie wyrosły wokół różne pomysły industrialne. We dworze Sokule opodal Guzowa konserwator nie widzi potrzeby tworzenia stref chronionego krajobrazu‚ bo to jest dla niego kłopot.
Urzędnicy to funkcjonariusze państwa. Może nie mają wytycznych...
Dzisiaj urzędnik konserwatorski powołuje się na święte prawo własności‚ gdy wokół dawnych założeń dworskich ludzie chcą, zamiast uprawiać grunty, sprzedać je na działki i jednorazowo zarobić pieniądze. Nie jest ważne‚ czy to zdegraduje krajobraz‚ który cudem się zachował. Święte prawo własności nie działa natomiast‚ gdy właściciel chce odzyskać stary dom rodzinny. Nikt na rękę nie pójdzie‚ bo państwo straci. Uczciwość okazuje się bardzo kosztowna.