To ona w 1990 roku wystąpiła w prezydenckiej reklamie wyborczej, mówiąc: „I love Lech Wałęsa”. Miała wcześniej związki z Polską: jej dziadek Bruno Nakszyński był polskim aptekarzem, ojciec urodził się w Sopocie, ona sama w 1989 roku zagrała w „Wiosennych wodach” Skolimowskiego, a aktorską sławę zyskała dziesięć lat wcześniej dzięki roli w „Tess” Polańskiego. Miała wówczas 17 lat, świeżość dziecka i dojrzałość wytrawnej aktorki.
Córka znanego niemieckiego aktora Klausa Kinskiego wychowywała się niemal bez ojca zajętego karierą i licznymi miłosnymi podbojami. Ale nazwisko zrobiło swoje. Jeszcze przed spotkaniem z Polańskim zagrała w kilku filmach, m.in. „Fałszywym ruchu” Wima Wendersa i „Cosi como sei” Alberto Lattuady, gdzie u boku Marcello Mastroianniego nie uniknęła ostrych scen erotycznych.
Nie miała zresztą zahamowań. Podczas kręcenia „Tess” mówiła w wywiadach, że dostosowała się do reżimu pracy, ale brakuje jej seksu z narzeczonym, berlińskim dentystą, starszym od niej o kilkanaście lat. Potem prasa przypisywała jej romans z Romanem Polańskim, a ona sama publicznie stwierdzała: „Jako reżyser był dziesięć razy lepszy niż jako kochanek”.
Jednak wszystko to było nieważne wobec jej urody i talentu. Po „Tess” Nastassję uznano za zjawisko niezwykłe, wcielenie niewinnej zmysłowości. Dziennikarze porównywali ją do aniołów z obrazów Botticellego, wróżono jej wspaniałą przyszłość. Polański pomógł jej w karierze modelki i namówił do nauki w nowojorskim Actor’s Studio Lee Strasberga. Jako modelka odniosła wielki sukces: zdobiła okładki najpopularniejszych pism, a zrobiony jej przez Avedona akt z wężem boa obiegł cały świat.
Ale droga aktorska, choć Kinski grała po obu stronach oceanu, nie ułożyła się chyba tak, jak na to zasługiwała. Owszem, znalazły się w jej dorobku role znaczące, choćby w filmach „Paryż, Texas” oraz „Tak daleko, tak blisko” Wima Wendersa, „Hotelu New Hampshire” Tony’ego Richardsona, „Tym od serca” Francisa Forda Coppoli czy „Kochankach Marii” Andrieja Konczałowskiego.