Menu na spływie kajakowym

Gotowanie na biwaku ma swoje uroki, ale też bywa trudne. Liczy się pomysł na potrawę przyrządzoną na ognisku

Publikacja: 30.08.2008 01:04

Menu na spływie kajakowym

Foto: EAST NEWS

Od czasów Melchiora Wańkowicza, Czesława Miłosza i Karola Wojtyły, by wymienić najsłynniejszych polskich miłośników kajaka, sposób przyrządzania jedzenia nad rzeką uległ zmianie.

Produkty instant to rewolucja w menu kajakarza. Jednak nawet jeśli w nazwie mają „domowe” czy „babuni”, rzadko są smaczne tak jak to, co od początku do końca ugotujemy sami. Dziś, jeśli uczestnicy spływu mają dość zalewanych wrzątkiem zupek z proszku‚ puree ziemniaczanego czy makaronu w sosie myśliwskim (nazwa pochodzi podobno od tego‚ że wszyscy myślą, co to za sos), powracają do menu pionierów spływu.

Jedno na wakacjach z kajakiem się nie zmieniło. Po znalezieniu miejsca na biwak, wiadomo – polanki z dobrym zejściem do wody‚ ścianą lasu na wschodzie‚ by o świecie słońce nie wyganiało z namiotów, płaskiej, z zapasami chrustu wokół – przystępujemy do rozpalenia ognia.

Każdy, komu udało się to w czasie deszczu‚ czuje chyba to co jaskiniowcy – największym odkryciem ludzkości jest ogień.

Prawdziwy tramp, rozniecający ogień jedną zapałką nawet podczas huraganu Katrina, skrzywi się na to, co tu napiszę, ale najskuteczniejszą metodą rozpalenia ogniska w deszczu jest użycie palnika gazowego. Gaz w puszkach‚ który sprawił‚ że nie trzeba targać kilkukilogramowej butli, to jeden z najważniejszych wynalazków dla kajakarzy.

Ognisko ma jednak więcej zalet niż wynalazki cywilizacji. Można się przekonać, susząc śpiwór nasiąknięty wodą przy palniku gazowym.

Wybór dobrej kiełbasy na ognisko graniczy z cudem. Nie jestem wielbicielem Gierka, ale zwyczajna‚ toruńska czy podwawelska z lat 70. lepiej spełniały wymogi kiełbasy na ognisko niż dzisiejsze produkty kiełbasopodobne. Gdy się je piecze, z nacięć wypływają glutowate stwory. Lepiej niż kiełbasa sprawdzają się szaszłyki. Do legendy przeszły te, które zdarzyło mi się przyrządzić na sposób gruziński. To, co w Polsce uchodzi za szaszłyk‚ czyli rozmaite gatunki mięs przetykane warzywami, w ojczyźnie szaszłyka jest właściwie nieznane. Gruziński składa się wyłącznie z mięsa. Warzyw używa się jedynie do marynaty.

Najlepszym mięsem jest baranina. W Polsce w spływowych okolicach raczej nieosiągalna. Jednak podstawą dania jest marynata‚ która sprawia‚ że i inne gatunki mięs zyskują. Kiedyś ku zgrozie spływowiczów‚ wśród których była lekarka, przez dobę woziłem w upale mięso w marynacie. Niektórzy byli przekonani‚ że uruchomiłem hodowlę robaków dla wędkarzy. Kiedy wieczorem rozszedł się aromat mięsa, wszyscy rzucili się nadziewać zamarynowane kawałki na patyki.

Danie to długo dzierżyło spływową palmę pierwszeństwa, aż jedna z uczestniczek przyrządziła wspomnienie z dzieciństwa – duszonkę. Wzięła stary gar‚ wysmarowała go smalcem, wyłożyła liśćmi kapusty, na to wrzuciła ziemniaki i wszystko co trafia do bigosu. Następnie zrobiła przykrywkę z gazet, na które nasypała ziemię i położyła darń. Zakopała gar w żarze. Po niespełna godzinie wyjęła z ognia. Było pyszne. Wspomnienie duszonki pozostało marzeniem.

Polecam też inną potrawę. Znajomi spływowicze utrzymują, że uratowała im życie. Przez kilka godzin płynęliśmy w strugach deszczu. Kiedy wreszcie wysiedliśmy z kajaka, wszyscy mieli takie dreszcze‚ że polanka przypominała dyskotekę techno bez muzyki. Uruchomiłem palniki i zagrzałem wodę. Wrzuciłem kostki rosołowe. Potem dodałem śmietankowe topione serki. Na koniec wycisnąłem główkę czosnku.

Gotowanie trwało zaledwie kwadrans, ale wyraz twarzy spływowiczów sprawił‚ że poczułem się jak gwiazda z przewodnika Michelina. Następnego dnia nikt nawet nie kichnął.

Legend spływowych jest wiele. Makaron z prawdziwkami znalezionymi w lesie podczas wizyty z saperką. Ale tu uwaga! Gałka muszkatołowa niezbędna do dobrego sosu z grzybów jest w spływowych okolicach produktem powszechnym jak baranina. W GS na Pomorzu na pytanie o gałkę zobaczyłem oczy jak spodki i usłyszałem – majeranek jest.

Choć wędkarzem nie jestem, zdarzało mi się podczas spływów kupować ryby wprost z siatek cierpliwych moczących kije. Jesiotry już w naszych wodach nie pływają, ale ucha, czyli rosyjska zupa rybna, czy halaszle, pochodzące z Węgier, na kajakach smakują wyśmienicie. Na ich ugotowanie potrzeba więcej czasu niż na zupę z serków topionych. Równie smaczne były liny w śmietanie przyrządzone na wyspie na Pilawie.

Naprawdę spływ daje znacznie większe możliwości niż gorący kubek.

Od czasów Melchiora Wańkowicza, Czesława Miłosza i Karola Wojtyły, by wymienić najsłynniejszych polskich miłośników kajaka, sposób przyrządzania jedzenia nad rzeką uległ zmianie.

Produkty instant to rewolucja w menu kajakarza. Jednak nawet jeśli w nazwie mają „domowe” czy „babuni”, rzadko są smaczne tak jak to, co od początku do końca ugotujemy sami. Dziś, jeśli uczestnicy spływu mają dość zalewanych wrzątkiem zupek z proszku‚ puree ziemniaczanego czy makaronu w sosie myśliwskim (nazwa pochodzi podobno od tego‚ że wszyscy myślą, co to za sos), powracają do menu pionierów spływu.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"