Magiczny powrót

Tournee grupy Queen. Zespół zaplanował 40 występów w Europie. Polska jest obok Albanii jednym z kilku krajów, do których nie przyjedzie. Polscy fani byli za to w Pradze

Publikacja: 02.11.2008 18:48

Brian May potrafi być ostrym rockowym gitarzystą

Brian May potrafi być ostrym rockowym gitarzystą

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Poczułem na koncercie Queen i Paula Rodgersa niepowtarzalny rodzaj magii, o którym śpiewał Freddie Mercury. I, co niesamowite, najbardziej dała ona znać o sobie wcale nie wtedy, kiedy oglądaliśmy wokalistę w archiwalnych filmach i na zdjęciach wyświetlanych na telebimie.

Ciarki biegały po plecach, gdy po krótkiej uwerturze "Bohemian Rhapsody" Freddie pojawił się na ekranie, śpiewając z akompaniamentem fortepianu. Pozostaje niezastąpiony, mimo że Rodgers dobrze poradził sobie z finałem.

Najwspanialsza była jednak ta część wieczoru, w której Brian May zasiadł z akustyczną gitarą na podeście prowadzącym ze sceny w głąb widowni. Mówił, że muzycy zebrali się tylko po to, by przypomnieć niepowtarzalne piosenki Mercury'ego, to, jakim wspaniałym był człowiekiem. I zaintonował balladę "Love of My Life".

May potrafi być ostrym rockowym gitarzystą. Umie wycisnąć z gryfu dźwięki, które powalają swą mocą. Ale wspominając przyjaciela, imponował delikatnością, nie wstydził się pokazać, jak bardzo jest mu brak zmarłego przedwcześnie kolegi.

Zamiast w domu słuchać płyt – wolał spotkać się z nami. Grał na akustycznej gitarze i ze wzruszeniem wsłuchiwał się w chóralny śpiew kilkunastu tysięcy fanów. Tak wróciła magia muzyki Mercury'ego.

Drugi wspaniały moment praskiego koncertu również związany jest z Mayem. Zagrał jedną z najsłynniejszych kompozycji gitarowych, "Brighton Rock". Zwielokrotnione pogłosem dźwięki ułożyły się w harmonię wielu grających jednocześnie gitar. Zobrazowało to sugestywnie kilkanaście snopów światła ponad sceną i wiązki pulsujących laserów. May włączył w gitarowy popis śpiew Mercury'ego z "Bijou", a potem zagrał solową kompozycję "Last Horizon".

Ogromną frajdę sprawiły mi piosenki z nowej płyty "Cosmos Rock" – przebojowe, rytmiczne, kontynuujące najlepsze tradycje Queen. "C#-elebrity" nawiązywało też do harrisonowskich motywów w stylu muzyki hinduskiej, a obrazy na telebimie zabawnie komentowały idiotyzm popkultury. Zamiast niej muzycy proponują klasycznego rocka. Tak wybornego jak wykonany na bis "Cosmos Rockin'".

Świetnie wypadła śpiewana przez zespół ballada "We Believe" oraz "Say It's NotTrue", choć interpretujący główną partię Roger Taylor chwilami nie potrafił zapanować nad emocjami. Jego solówka pokazała, że wciąż zalicza się do najlepszych perkusistów na świecie. Z początku grał na bębnie, ostukując jego obudowę pałeczkami. Potem uderzał nimi w struny elektrycznego kontrabasu, a w końcu dudnił w dostawiane przez techników talerze i werble. Szkoda, by się marnował w domowym studiu. Niech koncertuje dla nas z Mayem.

Z żelaznego kanonu Queen muzycy wykonali "Tie Your Mother down", oparte na mocnym riffie "Fat Bottomed Girls" i oszałamiające rytmem "Another One Bites the Dust". Podobały się "I Want It All" i "I Want To Break Free". A "Radio Ga-Ga", ilustrowane obrazami arcydzieła niemego kina "Metropolis" rozpoczęło finał z "Show Must Go On".

Zirytował mnie jedynie środkowy fragment koncertu, w którym muzycy przedłużali solowe występy, jakby chcieli zadowolić własne ego. Nie podobały mi się też piosenki Paula Rodgersa, a także jego gra na fortepianie i gitarze akustycznej. To nie były momenty, w których zespół mógł zaśpiewać wiarygodnie "We Are the Champions".

Ale kiedy zabrzmiało to na bis wraz z "We Will Rock You", byłem już skłonny w to uwierzyć. God Save the Queen!

Poczułem na koncercie Queen i Paula Rodgersa niepowtarzalny rodzaj magii, o którym śpiewał Freddie Mercury. I, co niesamowite, najbardziej dała ona znać o sobie wcale nie wtedy, kiedy oglądaliśmy wokalistę w archiwalnych filmach i na zdjęciach wyświetlanych na telebimie.

Ciarki biegały po plecach, gdy po krótkiej uwerturze "Bohemian Rhapsody" Freddie pojawił się na ekranie, śpiewając z akompaniamentem fortepianu. Pozostaje niezastąpiony, mimo że Rodgers dobrze poradził sobie z finałem.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"