Nie tylko woda. Wino, w rozsądnych dawkach, jest napojem par excellence zdrowotnym, wystarczy spojrzeć na zestawienie soli mineralnych zawartych w winie czerwonym. Są w nim sole następujących pierwiastków: aluminium, boru, bromu, chloru, chromu, cynku, fluoru, fosforu, jodu, kobaltu, krzemu, magnezu, manganu, miedzi, niklu, potasu, sodu, wapnia, żelaza. Są ponadto takie sole, jak: siarczany i siarczyny, jabłczany, mleczany, winiany.
Ludzie łykają rozmaite kiełki: ziemniaczane, sojowe, pszeniczne, robią, aby dostarczać organizmowi mnóstwa mikroelementów niezbędnych do sprawnego funkcjonowania całego ciała. Skoro tak, nie należy lekceważyć oferty zawartej w winie.
Wino – jeśli ktoś woli taką definicję – jest wodą mineralną zawierającą od 1,5 do 3 g na litr anionów, kationów i soli mineralnych. Co jakiś czas media podnoszą wrzawę na temat kolejnego „pierwiastka życia”: magnez, cynk, potas, wapń, jod... Mesdammes et Messieurs! Wszystkie one znajdują się w winie! To prawda, nie ma w nim witaminy C (śladowe ilości). Lecz jest witamina C2. Są witaminy z gruby B, niezbędne dla systemu nerwowego, krwionośnego, skóry, włosów, paznokci. Jest witamina H, witamina PP. Jest kobolamina i kwas pantotenowy. Zresztą dość o tym, to nie podręcznik chemii.
Wino jest napojem, który może być źle lub dobrze użyty. Wszystko zależy od dawki. Po arszenik, potężną truciznę, często sięga dentysta. Jabłka to samo zdrowie, śliwki także, ale jedzone w nadmiarze przynoszą opłakane skutki. Od czasów starożytnej Grecji nikt nie wymyślił niczego mądrzejszego na temat wina: Grecy byli świadomi, że wino jest zarazem pożywieniem, trucizną i lekarstwem; jego działanie zależy od tego, ile wina i jak człowiek pije. A jeśli nawet pije w miarę, bez ekscesów – i tak nie powinien oczekiwać cudownych uzdrowień, życia wiecznego i odzyskania utraconej młodości.
[ramka]Przestawianie zwrotnicy