Jeśli rzecz jest bez logo firmy obdarowującej‚ śmiało – nie narażając się na posądzenie o sknerstwo – możemy przekazać ją kuzynowi w dniu Wigilii. Gorzej‚ jeśli otrzymaliśmy termos z podpisem firmy telekomunikacyjnej. Dać jako prezent od siebie – obciach.
A już żadnych szans nie dają prezenty spersonalizowane. To te‚ które firmy wręczają ze szczególnym namaszczeniem osobom szczególnie zasłużonym. Wazon z napisem: „Prezesowi X wszystkiego najlepszego z okazji świąt życzy firma Y” to sprawa beznadziejna. Jedyne‚ co można z nim zrobić‚ to zdeponować na dnie szuflady‚ przetrzymać‚ po czym bez skrupułów wyrzucić.
Zrozumieli to chyba marketingowcy‚ ludzie sprytni.
Wiedzą‚ że największym wzięciem cieszą się gadżety bez wyrytej złotymi zgłoskami nazwy ofiarodawcy. Takie najłatwiej włączyć do wtórnego obiegu niechcianych prezentów – zarówno prywatnych‚ jak i korporacyjnych. Niewykluczone‚ że wrócą do nas za parę sezonów.
Wobec narastającej fali gadżetomanii i w trosce o środowisko naturalne zgłaszam inicjatywę obywatelską. Tak jak istnieją skupy surowców wtórnych‚ niech powstanie skup wtórnych gadżetów. Zamierzam tam zdeponować pierścionek otrzymany od wytwórni oleju jadalnego oraz szalik podarowany mi przez sieć supermarketów. Ale może się zdarzyć‚ że po napisaniu tego tekstu już żaden gadżet mi nie grozi.