Podczas inauguracyjnego wieczoru na estradzie w wielkiej hali nowohuckiego kombinatu słynna brytyjska formacja The Cinematic Orchestra spotkała się w niedzielę z Sinfoniettą Cracovia. Z jednej strony prowadzeni przez Jasona Swinscoe’a fachowcy od jazzu i elektroniki, z drugiej – instrumentaliści, dla których codziennością jest Mozart czy Haydn.
We współczesnej muzyce style jednak mieszają się nieustannie. Coraz trudniej przeprowadzić między nimi granice, dawne nazwy straciły znaczenie. Tzw. klasyka skończyła się w połowie ubiegłego stulecia wraz z wybuchem awangardy. Dziś na miano muzyki poważnej częściej od jej utworów zasługuje jazz ze swymi wyrafinowanymi harmoniami.
Organizatorzy krakowskiego festiwalu Sacrum Profanum to rozumieją i utwory dobierają według klucza geograficznego, a nie stylistycznego. Po Amerykanach, Francuzach czy Niemcach przyszła pora na poznanie tego, co najciekawsze w tyglu brytyjskich dźwięków.
Kilka tysięcy widzów w hali ocynowni przyjęło z entuzjazmem The Cinematic Orchestra. Podobały się ballady, które zmysłowym głosem śpiewała Heidi Vogel, czy saksofonowe improwizacje Toma Chanta, wywodzące się ze stylistyki Johna Coltraine’a. Przy keyboardach i laptopie czuwał Jason Swinscoe, by muzykę tworzoną na żywo okiełznać rygorem formy.
Publiczność zmusiła Brytyjczyków do bisów, jednak od spotkania tak różnych artystów oczekiwałem nie tylko chilloutowych klimatów. Goście zagrali własną muzykę, a rolę Sinfonietty Cracovii sprowadzili do dostarczenia tzw. romantycznego tła, jakiego zwykle oczekuje się od orkiestr smyczkowych.