Czasy się zmieniły. Dopiero XX-wieczna emancypacja kobiet zdjęła z bielizny stygmat rzeczy nieprzyzwoitej.
– Dzisiaj kobiety chcą bardziej podobać się sobie niż innym. Nie wstydzą się zmysłowości. Jedwabny stanik, body, to dla nich przyjemność osobista, trochę egoistyczna. Kiedy masz je na sobie, inaczej chodzisz, inaczej się czujesz – mówiła na konferencji prasowej Nathalie Rykiel, córka Soni, dyrektor artystyczny firmy Sonia Rykiel.
W H&M w zeszłym tygodniu zadebiutowała kolekcja bielizny, którą zaprojektowała francuska projektantka Sonia Rykiel. 70 modeli koszulek, gorsecików, staników, majtek, bielizny nocnej, buduarowej i wieczorowej z naturalnego jedwabiu, koronki, mikrowłókna, streczowej satyny, weluru. Niektóre w stylu vintage, inne w firmowe paski Rykiel.
Na premierę kolekcji H&M zaprosił do Paryża 180 dziennikarzy z 30 krajów. Rano na konferencji prasowej, wieczorem na imprezie dla 2000 gości. Rozmiar i przepych tej popfiesty przeszły wszelkie oczekiwania.
W Grand Palais przy Polach Elizejskich, hali wystawowej, zbudowanej z okazji Wystawy Światowej w 1900 roku, powstała scenografia godna wytwórni filmowej Cinecitta. Wchodziło się przez rozświetlony las sztucznych drzew. W środku, na wzniesieniu, u stóp rozjarzonej światłami wieży Eiffla wysokości 25 m rozpostarł się miniaturowy Paryż. W dzielnicy Saint Germain, mateczniku Soni Rykiel ustawiono kamieniczki z minirestauracjami, sklepami, stoiskami z naleśnikami. Na uliczkach stoiska z watą cukrową, naleśnikami, słodyczami i owocami. Kręciły się stara karuzela i diabelski młyn, na parterze jednego z domów przyjmowała wróżka. Jedna z najlepszych paryskich restauracji Le Notre serwowała miniprzystawki, Dom Perignon – szampana. Wśród gości – Kate Bosworth, Eva Herzigova, Nadja Auermann, Jean Paul Gaultier, głównodowodząca projektami w H&M Margaretha van der Bosch. Panie Rykiel, matka i córka, w futrach, z firmowymi szopami włosów.