Zresztą w każdym innym miesiącu też nie należałoby przegapić występu takiej artystki jak Denyce Graves.
Ciemnoskóra śpiewaczka amerykańska przez kilkanaście lat była gwiazdą Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Już to powinno wystarczyć za rekomendację. A jeśli dodamy, że w tym teatrze zarezerwowano dla niej dwie wielkie role: Carmen i Dalili w operze „Samson i Dalila”, to na tym stwierdzeniu można by było zakończyć prezentację Denyce Graves.
Wprawdzie w ostatnich dwóch sezonach nie śpiewała w Nowym Jorku, ale podziwiano ją w Waszyngtonie, San Diego czy Detroit.
Graves wystąpiła już w warszawskiej „Carmen” w 2003 roku. „Zaprezentowała dużą kulturę wokalną, ładne prowadzenie głosu, staranną interpretację – napisałem wówczas. – Dodała do tego szlachetność gestu, więc jej Carmen nie jest wyzywająca. W interpretacji Denyce Graves zabrakło jedynie odrobiny szaleństwa, jakby wszystko robiła z zimną krwią, niezbyt kierując się emocjami”.
Warto pójść i zobaczyć, czy po siedmiu latach zdania te są wciąż aktualne. Amerykańskiej gwieździe będą partnerować: Thiago Arancam (Don Jose), Dimitris Tiliakos (Escamilio) i Katarzyna Trylnik (Micaela).