Na przykład za pomocą starych piosenek. Ale trzeba mieć na nie nowoczesny pomysł. Znaleźli go Łukasz Garlicki, Jacek Jędrasik i Szymon Orfin, czyli współtwórcy Projektu Warszawiak.
Wpadli na pomysł w zasadzie dość prosty i już wcześniej wykorzystywany – ubranie starych piosenek „w szaty" muzyki klubowej. Ale wyszło im to nadspodziewanie dobrze. Dlaczego? Bo zrobili to różnorodnie i bardzo inteligentnie.
A zaczęło się od teledysku do piosenki „Nie ma cwaniaka na warszawiaka", który w Internecie obejrzały już miliony ludzi. Garlicki wciela się w nim w kilkanaście postaci: od japiszona przez kibica Legii, Turka z kebabu, kultowego barmana z „Przekąsek Zakąsek" do powstańca. I na tle elektronicznego beatu w sugestywny sposób recytuje tekst słynnej piosenki Alberta Harrisa.
Projekt szybko się rozrósł. Najpierw okazało się, że powstanie cała długogrająca płyta, na której prócz starych utworów – m.in. „Jadziem panie Zielonka" czy „Augusty" są nowe – „Ząbkowski" i „Do stolicy". Później pojawił się drugi teledysk do „Apaszowskiego tanga" – wysmakowany plastycznie, czarno-biały, nawiązujący do „West Side Story". Aż w końcu uformował się koncertowy skład.
Projekt Warszawiak