Ochotnicy - jedenaście kobiet i czterech mężczyzn - mieli do dyspozycji dwa zlewozmywaki i 60 minut. Ponad tysiąc naczyń ubrudzono tłustym bigosem, rozdawanym od rana na rynku łódzkiej Manufaktury.
– Nie obyło się bez przeszkód i małych kryzysów – opowiada Krzysztof Kuczmański, jeden z organizatorów. – Bardzo baliśmy się brzydkiej pogody. Lekki deszcz padał w Łodzi jeszcze nad ranem, a warunkiem uznania rekordu było to, by naczynia same wysychały. Poza tym kwadrans przed rozpoczęciem oficjalnej próby pobicia rekordu jeden z ekspertów, oceniających poprawność zmywania, zmienił sposób ustawiania umytych naczyń. To mocno nas zestresowało, bo na próbach uwzględnialiśmy inny wariant - opowiada.
Zgodnie z wymogami, trzeba było pozmywać minimum 200 naczyń, udało się umyć 1002.
Poprawność zmywania oceniali eksperci - szefowie kuchni łódzkich restauracji.
Organizatorzy zapewniają, że wszystkie formalne wymogi - pobrudzenie naczyń ciepłym posiłkiem, mycie ich ciepłą wodą, nagrywanie wydarzenia, obecność oficjalnych świadków oraz dwukrotne przeliczenie naczyń – zostały spełnione. Liczą na to, że potwierdzenie rekordu będzie formalnością.