Drzewo roku. Drzewny konkurs Klubu Gaja

Tylko do końca listopada można zgłaszać kandydatury w konkursie na Drzewo Roku 2011. Z ubiegłorocznych triumfatorów dumny byłby nawet Napoleon Bonaparte

Publikacja: 25.11.2011 15:00

Lipa Witula z Przyszowic. Jedno drzewo, a tyle historii

Lipa Witula z Przyszowic. Jedno drzewo, a tyle historii

Foto: rp.pl, Adam Robiński ar Adam Robiński

- Wie pan, ja tę lipę odkryłem właściwie przypadkowo – opowiada Witosław Grygierczyk, dendrolog z Gliwic. - Przejeżdżałem obok niej, to było w zimie, wiele razy człowiek tamtędy jeździ, ale w zieleni jakoś nie była widoczna. Dopiero w zimie rzuciła się w oczy. Zgłosiłem ją do konserwatora przyrody. Jest taki zwyczaj, że imiona nadaje się raczej żeńskie, ale świadomy tego zgłosiłem dla drzewa własne imię - Witosław. Równocześnie zadeklarowałem, że będę nieodpłatnie przeprowadzał zabiegi pielęgnacyjne, że będę społecznym opiekunem – mówi Grygierczyk.

Co tak urzekło dendrologa w ponad 300-letniej lipie krymskiej rosnącej we wsi Przyszowice, gmina Gierałowice? Dlaczego wpadła w oko tysiącowi i pięciu osobom, które oddały na nią głosy w konkursie na Drzewo Roku? I wreszcie: co to za pomysł, by organizować taki konkurs?

Kora jak pasta do zębów

- Szukamy drzew, które wywołują emocje. Przywołują wzrok. Utrwalają wartości. Jednoczą ludzi. Nie muszą być największe, najstarsze i w centralnych miejscach. Szukamy drzew kochanych i niezapomnianych, drzew, które wzmacniają ludzi – mówi Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja, organizatora konkursu.

Lipa Witula – bo co prawda konserwator przyrody przychylił się do prośby Witosława Grygierczyka, ale mieszkańcy Przyszowic preferują nazwę zwyczajową – to zdecydowanie drzewo  z historią. Jej opiekun opowiada o niej jednym tchem: że lipa kiedyś się złamała, pewnie z powodu jakiejś wichury; że korona wygląda na wtórną i gdyby nie to, dziś lipa byłaby bardzo wysoka; że środek drzewa jest pusty, co w przypadku lip jest częste; że pożyje jeszcze 100-200 lat, bo to drzewo długowieczne; że kilka lat temu była świadkiem powodzi, gdy pobliska rzeka Kłodawa groziła zalaniem znajdujących się na terenie szkód górniczych Przyszowic.

Śmieje się jednak zapytany o rzekome nadprzyrodzone właściwości drzewa. - Drzewo życia? Wie pan, ludzie lubią w różne rzeczy wierzyć. Niech wierzą, bo to powoduje uśmiech. Ale w przypadku tej lipy to raczej chwyt marketingowy. Bo fajnie powiedzieć o jakimś drzewie, że tu król Sobieski, a tu ktoś inny. Jest taka legendarna lipa koło Częstochowy. Uczestnicy pielgrzymek obgryzali jej korę, żeby mieć zdrowe zęby – wyjaśnia.

Jedno drzewo, a tyle historii. A drzew w konkursie na to „naj" wybrano kilkanaście.

Jest wśród nich dąb Grot w Dęblinie, zwycięzca plebiscytu, który wygląda, jakby kilka drzew zrosło się w jedno. Mówi się, że to monarcha wśród drzew, symbol siły i niepospolitej trwałości. Grot był świadkiem wojny Piłsudskiego z bolszewikami.

Napoleon tu był

Z kolei buk Anton z katowickiego Giszowca ma w swoim CV udział w reportażu „Czarny ogród" Małgorzaty Szejnert. Na przechwałki wygrałby z nim jednak dąb z Zaborza w województwie lubuskim, zwany Napoleonem. Legenda głosi, że w 1812 roku podczas wyprawy na Rosję odpoczywał pod nim sam Bonaparte. Jeszcze inne drzewo mogące pochwalić się niebanalnymi znajomościami z kart podręczników do historii to lipa ze Stanicy na Śląsku. Według miejscowych podań została posadzona przez króla Jana III Sobieskiego w czasie marszu na Wiedeń w 1683 r. Dziś wieś Stanica i królewska lipa znajdują się na turystycznym szlaku „Śladami husarii polskiej na Śląsku".

Tegoroczny plebiscyt na Drzewo Roku wystartował na jesieni. 30 listopada mija termin zgłaszania kandydatów. Swojego faworyta może wskazać każdy - „od obywatela po parlament, od przedszkolaka po emeryta, od górnika po artystę" - zaznaczają organizatorzy.

W stawce są już m.in. miłorząb z Chełma, dąb Ewy z Węgrowa na Mazowszu, dąb Celarowski z parku w Prądniku Czerwonym w Krakowie, brzoza z okolic przedszkola „Przyjaciół bajek" w Wojkowicach na Śląsku, platan z wielkopolskiego Dębna, dąb Mały Książę ze Świebodzina oraz jodła z Barłomina.

Co dwie lipy to nie jedna

Nie próżnuje także Towarzystwo Przyjaciół Przyszowic. Zgłoszona przez nie w ubiegłym roku Witula przetarła szlaki innym drzewom ze swojej gminy. W tym roku sukces mają zapewnić dwie lipy rosnące przy ulicy Wolności w Przyszowicach. Jak zapewniają miłośnicy obu drzew, przetrwały one trzydniową bitwę pancerną w 1945 roku i przymusowe – acz szczęśliwe – lądowanie odrzutowca w 1955 roku. Dziś stoją na szlaku rowerowym.

Spośród zgłoszonych drzew finałową jedenastkę wybiorą jurorzy. Ostateczną decyzję podejmą jednak – tak jak rok temu – internauci.

Formularz zgłoszeniowy można pobrać ze strony internetowej Klubu Gaja www.klubgaja.pl/drzewo_roku.

- Wie pan, ja tę lipę odkryłem właściwie przypadkowo – opowiada Witosław Grygierczyk, dendrolog z Gliwic. - Przejeżdżałem obok niej, to było w zimie, wiele razy człowiek tamtędy jeździ, ale w zieleni jakoś nie była widoczna. Dopiero w zimie rzuciła się w oczy. Zgłosiłem ją do konserwatora przyrody. Jest taki zwyczaj, że imiona nadaje się raczej żeńskie, ale świadomy tego zgłosiłem dla drzewa własne imię - Witosław. Równocześnie zadeklarowałem, że będę nieodpłatnie przeprowadzał zabiegi pielęgnacyjne, że będę społecznym opiekunem – mówi Grygierczyk.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"