Kajak na wodę, wiosła w dłoń

Na najpopularniejszych szlakach kajakowych tworzą się latem zatory jak na wielkomiejskich ulicach. W czerwcu rzeki są zwykle jeszcze puste i ciche

Publikacja: 24.05.2012 23:10

W letnie dni na Krutynię wypływa prawie tysiąc kajaków

W letnie dni na Krutynię wypływa prawie tysiąc kajaków

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Łyś GŁ Grzegorz Łyś

Jezioro Mokre, głęboka polodowcowa rynna długości 8 kilometrów, to najtrudniejszy odcinek łatwego skądinąd szlaku Krutyni. Znane jest jednak wśród kajakarzy z mgieł i zdradliwej, nieraz blisko 2-metrowej fali. Ale kiedy w pogodny letni dzień kajakarz płynący szlakiem od strony Spychowa wydostanie się na jego spokojne wody, ujrzy na wysokim brzegu po swej lewej ręce ciągnący się po horyzont mur starodrzewu. To zachodnia ściana odwiecznej Puszczy Piskiej – najpiękniejszych mazurskich lasów.

Z północno-wschodniej zatoki jeziora szlak kajakowy skręca pod niewielkim mostkiem w wodną strugę łączącą łańcuch ciemnych jeziorek. „Z ich czarnej, bagiennej wody jak gdyby za sprawą cudu wypływał czysty, bystry i przejrzysty nurt Krutyni..." – pisał piewca Mazur Ernst Wiechert. Tu zaczyna się najciekawszy, liczący 15 km odcinek szlaku Krutyni – od Jeziora Krutyńskiego do Ukty. Rzeka płynie tutaj leniwie szerokim korytem o piaszczystym dnie. Niektóre z nadrzecznych kamieni wyglądają jak zbroczone krwią. To szkarłatne plamy porastających je tajemniczych glonów, krasnorostów. Za wsią Krutyń, gdzie zachowało się sporo zabytkowych drewnianych chałup sprzed stulecia, rzeka tworzy rozległy staw przed XIX-wiecznym młynem w Zielonym Lasku – kajakarzy czeka tu „przenoska". Trzy kilometry dalej po obu jej stronach zaczynają się rozległe trzcinowiska i łąki ciągnące się do Ukty.

Najsławniejszy z krajowych szlaków kajakowych liczy 101 km długości. Prowadzi przez jeziora i dziesiątki krótkich przesmyków między nimi. Sama Krutynia, jego jedyny rzeczny odcinek, ma tylko 26 km. Już przed wojną był szeroko znany. W 1935 r. pokonał go na składanym kajaku „Kuwaka" Melchior Wańkowicz. Wyprawę tę opisał w głośnej książce reportażowej „Na tropach Smętka". Dziś liczbę kajaków do wynajęcia – w wypożyczalniach, pensjonatach i u właścicieli kwater w Krutyni, Ukcie i okolicznych osadach – ocenia się na ponad tysiąc. W lecie w węższych miejscach na rzece tworzą się korki z dziesiątków płynących burta w burtę kajaków. Dlatego najlepiej wybrać się tu w maju lub czerwcu.

Nurt, który pili

Niegdyś Pilicą transportowano kamień budowlany z wyżyn Małopolski i kwaszone ogórki „przybyszewskie" z Przybyszewa, sławne od średniowiecza nawet w samej Warszawie. Dziś rzeka służy głównie ptakom – i kajakarzom. Jej nurt – nazwa Pilica wywodzi się od „pilić", czyli pospieszać – należy wśród rzek nizinnych do najszybszych w kraju. Pomimo to jest rzeką nadzwyczaj spokojną, szeroką (80 – 100 m) i niemal wolną od przeszkód.

Najpopularniejsza część szlaku to odcinek między Tomaszowem Mazowieckim a Białobrzegami. Rzeka płynie tu pradoliną, liczącą 2 – 4 km szerokości, między stromą krawędzią Wysoczyzny Rawskiej na lewym brzegu a Równiną Radomską po prawej stronie. Za Spałą nad jej korytem wznoszą się urwiste brzegi, na których po obu stronach rozciągają się stare sosnowe lasy i rozświetlone słońcem dąbrowy. Po pokonaniu przełomu w okolicach Inowłodza – miasteczko można objąć jednym spojrzeniem z wieży romańskiego kościółka św. Idziego – Pilica rozlewa się szeroko i meandruje wśród łęgów, turzycowisk, kęp olch i wrzosowisk sięgających aż po zamykające horyzont pasmo lasów.

W Nowym Mieście możemy wylądować na lewym brzegu w pobliżu najstarszej tu zabytkowej budowli – wnoszącego się na skarpie barokowego pałacu Małachowskich. Dalej, za Górkami Grzmiącymi i Przybyszewem, przed kajakami wyrastają wysokie przęsła liczącego kilkadziesiąt lat żelbetowego, zabytkowego mostu na drodze z Warszawy. To już Białobrzegi.

Za kurtyną trzcin

Wiosną szeroko rozlana wśród bezkresnych bagien i podmokłych łąk Biebrza nie przypomina rzeczki leniwie wijącej się latem między ścianami trzcinowisk. Nieraz trudno odnaleźć właściwy nurt w plątaninie odnóg i starorzeczy. Są tu miejsca, skąd nie da się ani wyjść, ani wypłynąć. Woda zaczyna opadać zwykle dopiero w drugiej połowie maja. Biebrza staje się wówczas dostępna także dla początkujących kajakarzy. Szlak, choć niezbyt trudny, wymaga jednak niezłej kondycji, samozaparcia – i chęci, by zmierzyć się z nieujarzmioną przyrodą.

Od nadbrzeżnych łąk porośniętych turzycą, pól i osiedli odgradza rzekę zbita kurtyna szuwarów i sitowia. Leniwy nurt nie pomaga wiosłującym. Nad nią pojawia się czasem na wyciągnięcie ręki kościelna wieża w Sztabinie czy Goniądzu. Ale, choć upływają godziny, wcale się nie przybliża. Rzeka na całej niemal długości silnie meandruje. Przed kajakiem czarne pasmo wody układa się w niekończące się zakola...

Szlak, od Lipska do ujścia do Narwi, ma łącznie 135 km. Na jego pokonanie trzeba siedmiu – ośmiu dni. Wyprawę można skrócić, startując w Sztabinie, za którym dolina, mająca dotychczas jedynie 1 – 3 km, stopniowo się rozszerza. Za Dębowem zaczynają się rozległe lasy i mokradła sąsiadujące ze słynnym Czerwonym Bagnem. Dalej szlak prowadzi do położonego malowniczo na wysokim lewym brzegu rzeki Goniądza, a dalej do Osowca z fortami XIX-wiecznej carskiej twierdzy. Między Osowcem a Brzostowem nie napotkamy siedzib ludzkich czy sklepów. Prawie do końca czerwca nie wolno na tym odcinku nocować, by nie niepokoić ptactwa. Nagrodą za przepłynięcie w ciągu jednego dnia niemal 40 kilometrów jest możliwość podglądania ptaków – tu jest ich najwięcej i najłatwiej zaobserwować rzadkie gatunki.

Czarna Hańcza na herbatę

Szlak Czarnej Hańczy, liczący ze Starego Folwarku do ujścia do Kanału Augustowskiego

45 km, zaczyna się u stóp dawnego klasztoru Kamedułów, którego wieże wznoszą się wysoko nad jeziorem Wigry. Legendarna rzeka paru pokoleń kajakarzy początkowo leniwie meandruje wśród łąk Suwalszczyzny. W oddali widać samotne gospodarstwa. Okoliczni mieszkańcy oferują kajakarzom banie, w których można się wygrzać i wychłostać brzozowymi witkami. Na brzegu można kupić jagodzianki, racuchy, mleko, a nawet samogon. Woda z rzeki jest tak czysta, że można gotować na niej herbatę. Za osadą Wysoki Most, na skraju Puszczy Augustowskiej Czarna Hańcza nieco przyspiesza. Za Dworczyskiem – to jej najpiękniejszy odcinek – płynie ocieniona koronami wysokich sosen i świerków, rosnących na urwistych skarpach po obu stronach koryta. We wsi Rygol łączy się z Kanałem Augustowskim. Ten niezwykły pomnik myśli inżynierskiej liczy prawie 200 lat. Na szlaku z Rygola do Augustowa (35 km) trzeba pokonać siedem zabytkowych śluz.

Ostatni spływ kardynała Wojtyły

Kresom Wielkopolski, na północ od Piły, koloryt i charakter nadają rzeki. Ich królową jest najmniejszy, ale najpiękniejszy z dopływów Gwdy, Rurzyca. Rzeka bierze początek w trudno dostępnym rezerwacie Diabli Skok. Woda z 30 leśnych oczek przesącza się spod warstw piachu i żwiru, by połączyć się w wątły strumyczek, przedzierający się przez mchy do jeziora. Większość spływów zaczyna się w osadzie Trzebieszki, w pobliżu jeziora o tej samej nazwie.

W swym górnym biegu Rurzyca, licząca ok. 25 km długości i na całej długości płynąca przez lasy – na jej pokonanie wystarczy jeden dzień – łączy ciąg jezior rynnowych o malowniczych stromych brzegach. Po pokonaniu jezior Trzebieszki i Krępsko Górne przed kajakiem otwiera się gładka tafla Krępska Średniego. W połowie szlaku można zatrzymać się w stanicy Wrzosy. Na przeciwległym brzegu jeziora wznosi się skromny obelisk, wzniesiony dla upamiętnienia pobytu nad Rurzycą Jana Pawła II. Tu właśnie w 1978 r. ówczesny kardynał Wojtyła spędził na spływie kajakowym swe ostatnie wakacje przed wyborem na papieża.

Poniżej stanicy rzeka, dość szeroka i głęboka na długim odcinku, podąża przez przepastne lasy w stronę ujścia do Gwdy. Słychać tylko plusk wioseł i śpiew ptaków. Niespodziewanie nad rzeką ukazuje się wśród lasu potężne, wysokie prawie na 30 m przęsło. To most na dawnej linii kolejowej, której torowiskiem wiedzie leśna droga. Od tego miejsca Rurzyca się zwęża, a jej nurt staje się szybszy. Pojawiają się w nim pojedyncze zwalone drzewa i niewielkie bystrza, a dno kajaka i wiosła zawadzają od czasu do czasu o kamień. Potem rzeka rozlewa się szerzej. To ostatni etap spływu, staw „Lemieszarni", czyli dawnej kuźni.

Jezioro Mokre, głęboka polodowcowa rynna długości 8 kilometrów, to najtrudniejszy odcinek łatwego skądinąd szlaku Krutyni. Znane jest jednak wśród kajakarzy z mgieł i zdradliwej, nieraz blisko 2-metrowej fali. Ale kiedy w pogodny letni dzień kajakarz płynący szlakiem od strony Spychowa wydostanie się na jego spokojne wody, ujrzy na wysokim brzegu po swej lewej ręce ciągnący się po horyzont mur starodrzewu. To zachodnia ściana odwiecznej Puszczy Piskiej – najpiękniejszych mazurskich lasów.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla