Jezioro Mokre, głęboka polodowcowa rynna długości 8 kilometrów, to najtrudniejszy odcinek łatwego skądinąd szlaku Krutyni. Znane jest jednak wśród kajakarzy z mgieł i zdradliwej, nieraz blisko 2-metrowej fali. Ale kiedy w pogodny letni dzień kajakarz płynący szlakiem od strony Spychowa wydostanie się na jego spokojne wody, ujrzy na wysokim brzegu po swej lewej ręce ciągnący się po horyzont mur starodrzewu. To zachodnia ściana odwiecznej Puszczy Piskiej – najpiękniejszych mazurskich lasów.
Z północno-wschodniej zatoki jeziora szlak kajakowy skręca pod niewielkim mostkiem w wodną strugę łączącą łańcuch ciemnych jeziorek. „Z ich czarnej, bagiennej wody jak gdyby za sprawą cudu wypływał czysty, bystry i przejrzysty nurt Krutyni..." – pisał piewca Mazur Ernst Wiechert. Tu zaczyna się najciekawszy, liczący 15 km odcinek szlaku Krutyni – od Jeziora Krutyńskiego do Ukty. Rzeka płynie tutaj leniwie szerokim korytem o piaszczystym dnie. Niektóre z nadrzecznych kamieni wyglądają jak zbroczone krwią. To szkarłatne plamy porastających je tajemniczych glonów, krasnorostów. Za wsią Krutyń, gdzie zachowało się sporo zabytkowych drewnianych chałup sprzed stulecia, rzeka tworzy rozległy staw przed XIX-wiecznym młynem w Zielonym Lasku – kajakarzy czeka tu „przenoska". Trzy kilometry dalej po obu jej stronach zaczynają się rozległe trzcinowiska i łąki ciągnące się do Ukty.
Najsławniejszy z krajowych szlaków kajakowych liczy 101 km długości. Prowadzi przez jeziora i dziesiątki krótkich przesmyków między nimi. Sama Krutynia, jego jedyny rzeczny odcinek, ma tylko 26 km. Już przed wojną był szeroko znany. W 1935 r. pokonał go na składanym kajaku „Kuwaka" Melchior Wańkowicz. Wyprawę tę opisał w głośnej książce reportażowej „Na tropach Smętka". Dziś liczbę kajaków do wynajęcia – w wypożyczalniach, pensjonatach i u właścicieli kwater w Krutyni, Ukcie i okolicznych osadach – ocenia się na ponad tysiąc. W lecie w węższych miejscach na rzece tworzą się korki z dziesiątków płynących burta w burtę kajaków. Dlatego najlepiej wybrać się tu w maju lub czerwcu.
Nurt, który pili
Niegdyś Pilicą transportowano kamień budowlany z wyżyn Małopolski i kwaszone ogórki „przybyszewskie" z Przybyszewa, sławne od średniowiecza nawet w samej Warszawie. Dziś rzeka służy głównie ptakom – i kajakarzom. Jej nurt – nazwa Pilica wywodzi się od „pilić", czyli pospieszać – należy wśród rzek nizinnych do najszybszych w kraju. Pomimo to jest rzeką nadzwyczaj spokojną, szeroką (80 – 100 m) i niemal wolną od przeszkód.
Najpopularniejsza część szlaku to odcinek między Tomaszowem Mazowieckim a Białobrzegami. Rzeka płynie tu pradoliną, liczącą 2 – 4 km szerokości, między stromą krawędzią Wysoczyzny Rawskiej na lewym brzegu a Równiną Radomską po prawej stronie. Za Spałą nad jej korytem wznoszą się urwiste brzegi, na których po obu stronach rozciągają się stare sosnowe lasy i rozświetlone słońcem dąbrowy. Po pokonaniu przełomu w okolicach Inowłodza – miasteczko można objąć jednym spojrzeniem z wieży romańskiego kościółka św. Idziego – Pilica rozlewa się szeroko i meandruje wśród łęgów, turzycowisk, kęp olch i wrzosowisk sięgających aż po zamykające horyzont pasmo lasów.