Wszyscy ci, którzy mieli nadzieję, że najsłynniejszy hardrockowy kwartet powróci na stałe, po tym gdy w 2007 r. londyńskim koncertem oddał hołd swojemu legendarnemu wydawcy Ahmetowi Ertegunowi, po raz kolejny muszą przeżywać rozczarowanie.
Pierwszy raz Robert Plant zabił ich nadzieje, odrzucając propozycję tournée Zeppelinów. Sam natomiast zdecydował się na występy z bluegrassową wokalistką Alison Krauss, z którą nagrał płytę Raising Sand (2007), obsypaną potem wieloma nagrodami Grammy. Już wtedy udowodnił, że nie chce odcinać kuponów od dawnej sławy i woli tworzyć nowe piosenki bez Page'a. Jeszcze gdy comeback Led Zeppelin wisiał w powietrzu, wyznał, że na samą myśl był tak przerażony, że uciekł przed kolegami do pierwszego baru za rogiem.
W 2010 r. nagrał płytę pod szyldem zespołu Band of Joy, w którym występował w latach 60.
Najnowsze DVD jest zapisem występu w Nashville. Plant zapowiada koncert krótko:
– Gramy tylko w salach, w których nie ma miejsc siedzących. Widzowie muszą stać, bo wtedy wytwarza się więcej adrenaliny.