Angelique Kidjo: Nasze łzy nie mają koloru

Angélique Kidjo – pochodząca z Beninu znakomita wokalistka – wystąpi 28 grudnia na specjalnym koncercie w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie

Publikacja: 27.12.2012 07:59

Angélique Kidjo na koncercie Marcus+ w Gdańsku 21 lipca 2011 r.

Angélique Kidjo na koncercie Marcus+ w Gdańsku 21 lipca 2011 r.

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Co oznaczają kolejne imiona w pani nazwisku: Angélique Kpasseloko Hinto Hounsinou Kandjo Manta Zogbin Kidjo?

Dla naszych czytelników mamy zaproszenie na koncert - szczegóły konkursu


Angélique Kidjo:

To imiona, które w Beninie dziedziczy się po rodzicach, dziadkach i pradziadkach ze strony ojca i matki. Mówią o moim pochodzeniu i miejscu w społeczeństwie. Jeśli kobieta wychodzi za mąż, nie traci nazwiska swojego ojca. Imiona w Afryce mają duże znaczenie i nadawane są w efekcie wydarzeń, przeżyć czy doświadczeń. Hounsinou Kandjo Manta Zogbin oznacza, że nie możesz splamić swoich rąk krwią innych w celu zdobycia władzy czy jakichkolwiek korzyści. Ta część mojego nazwiska pochodzi ze strony ojca z plemienia Fonów. Jego przodkowie założyli wioskę na brzegu morza i weszli w konflikt z królem Dahomeju, który chciał sprzedawać niewolników. W tym celu potrzebował dostępu do morza, ale Fonowie stawili mu opór. Od poznania znaczenia odziedziczonych imion rozpoczyna się edukacja dzieci w Beninie.

Czego jeszcze nauczyła się pani w rodzinnym domu?

Wielu ważnych rzeczy. Mój ojciec powtarzał mi i rodzeństwu, że świat nie kończy się na Afryce, dlatego dużo podróżujemy. Pilnował, żebyśmy poznawali kulturę, nie tylko swojego kraju, dużo czytali i słuchali. Ja wolałam śpiewać, a on mi mówił: Dobrze, ale najpierw pójdziesz do szkoły, inaczej nie będzie śpiewania – kropka. Nie miałam wyboru, w tej sprawie nie dało się z nim negocjować. Od ojca zaraziłam się pasją czytania. Widzę, że moja córka ma to po nim, czyta nawet więcej.

Kiedy zaczęła pani muzyczną edukację?

Miałam sześć lat, kiedy zaczęłam śpiewać na ulicach, występowałam z matką w przedstawieniach. To była zabawa, trudno ją nazwać edukacją. Dopiero w liceum trafiłam do szkolnego zespołu. Wygrywaliśmy wszystkie konkursy. Zaczęłam zarabiać pierwsze pieniądze dzięki muzyce i to w tak młodym wieku. Powiedziałam wtedy ojcu, że nauka jest bez sensu, więc nie będę chodzić do szkoły. Odpowiedział mi, że kiedy zdobędę dyplom, mogę robić, co zechcę. Ale póki mieszkam pod jego dachem i on płaci za moją edukację, będę chodzić do szkoły. W przeciwnym razie muszę dom opuścić. Ojciec przekazał mi jeszcze ważną prawdę – nie uczysz się dla pieniędzy, więc nigdy nie przestawaj się uczyć aż do śmierci. Wzięłam to sobie do serca. Ciągle dużo czytam, książki, gazety.

Od jakich piosenek zaczęła pani muzyczną przygodę?

To były tradycyjne pieśni. W nich zawarte są ludowe mądrości i bogata historia mojego kraju zamieszkiwanego przez wiele plemion. Śpiewałam je, będąc jeszcze dzieckiem, i nie wszystko rozumiałam. Kiedy poznałam lepiej historię Beninu, przekonałam się, jakie mają znaczenie dla tożsamości i kultury mieszkańców mojego kraju.

A jednak, będąc już znaną artystką, zdecydowała się pani opuścić Benin

.

To była decyzja związana z politycznymi przemianami na początku lat 80. Propaganda komunistyczna całkowicie opanowała media, nie było już wolności słowa. Artyści, chcąc występować, musieli popierać partię rządzącą. Nie mogłam się z tym pogodzić. Niezwykle cenię sobie wolność wyborów. Tego, jak i o czym śpiewam, czego słucham, z kim występuję. W tym czasie ukazał się mój pierwszy album „Pretty” i wyjechałam na koncerty po krajach Afryki Zachodniej. Zdałam sobie sprawę, że nie będę mogła śpiewać tych piosenek w Beninie. Do momentu panowania reżimu komunistycznego można było swobodnie mówić o wszystkim, o polityce, seksie, nie wolno było tylko propagować poglądów rasistowskich, ksenofobicznych i antysemickich. Ale nadeszły czasy, kiedy nie wiedziałeś, czy rozmawiasz z przyjacielem czy szpiegiem reżimu, który mógł pozbawić cię wolności. Musiałam wyjechać i tak trafiłam do Paryża.

Tam zaczęła się pani międzynarodowa kariera?

Zaczęłam wszystko od początku. W Afryce nie ma takich mechanizmów promocyjnych, które mogłyby uczynić artystę znanym w Europie czy Ameryce. Trzeba mieszkać w Paryżu, Londynie lub Nowym Jorku.

Została pani ambasadorką dobrej woli UNICEF, założyła także Batonga Foundation, która pomaga dziewczętom w uzyskaniu średniego i wyższego wykształcenia. Dlaczego to tak istotne?

Żeby zmienić Afrykę, trzeba edukować właśnie dziewczęta. Afrykańskie kobiety są silne jak bawoły. Kiedy nadciągały kłopoty, one brały je na swoje barki i pierwsze ponosiły konsekwencje wszelkich konfliktów. Dając młodym kobietom szansę ułożenia sobie przyszłości inaczej, niż mogły to zrobić ich matki, zmieniamy Afrykę. Uświadamiamy im, że nie mogą być zmuszane do zawierania małżeństw z partnerami, których wyznaczają im rodziny, że nie są niewolnicami, że mają prawo wyboru i wpływ na życie. Że mogą marzyć i realizować swe pragnienia. Temu służy wyższa edukacja. To droga do poprawy sytuacji ekonomicznej. Afryka z ponad miliardem mieszkańców nie może być traktowana tylko jako rynek taniej siły roboczej i źródło surowców naturalnych.

Zaśpiewała pani w Polsce z okazji 30. rocznicy wydarzeń sierpniowych w Gdańsku. Jakie znaczenie ma solidarność?

Solidarność jest szansą na przetrwanie ludzkości. Bez solidarności zginiemy. Nie jesteśmy stworzeni, by żyć sami. Spełniamy się tylko w rodzinie, jaką jest społeczeństwo.

W Gdańsku mamy festiwal Solidarity of Arts. Wzięła pani udział w widowisku Marcus+, które było jego częścią. Czym jest solidarność w sztuce?

Sztuka posługuje się uniwersalnym językiem. Poprzez muzykę, malarstwo, taniec, teatr, film można dotrzeć do świadomości ludzi, nie znając ich języka, i tak tworzyć solidarność. Sztuka wyraża to, co nas łączy, a co różni. Musimy sobie z tego zdawać sprawę, by nawiązać porozumienie. Łzy nie mają koloru, są takie same u wszystkich ludzi. Te same uczucia powodują, że płaczesz, niezależnie od tego, gdzie mieszkasz. To one czynią nas ludźmi.

Zapadł mi w pamięci finał koncertu w Sali Kongresowej „Sing the Truth – The Music of Nina Simone”, kiedy razem z trzema innymi wokalistkami: Dianne Reeves, Lizz Wright i Simone, córką Niny, śpiewała pani przejmującą piosenkę „Four Women”

.

Nina Simone walczyła o prawdę. „Four Women” opisuje tragiczne losy czterech kobiet o różnych kolorach skóry. To prawdziwe historie o przemocy wobec nich i nie straciły na aktualności. Działają na słuchaczy tym mocniej, im z większym przekonaniem je zaśpiewamy. Nina Simone to potrafiła. Złożyłyśmy jej hołd.

Które piosenki usłyszymy w Warszawie tuż po świętach Bożego Narodzenia?

eszcze pracuję nad programem. Mój repertuar jest tak bogaty, że staram się starannie dobrać tematy. Wystąpię tylko z akompaniamentem pianisty Thierry’ego Vatona, a nie wszystkie moje utwory brzmią dobrze w tak kameralnym wykonaniu. Zaśpiewam także kilka świątecznych tematów, uwzględniając miejsce i czas koncertu.

rozmawiał Marek Dusza

Co oznaczają kolejne imiona w pani nazwisku: Angélique Kpasseloko Hinto Hounsinou Kandjo Manta Zogbin Kidjo?

Dla naszych czytelników mamy zaproszenie na koncert - szczegóły konkursu

Pozostało 98% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"