Pod skrzydłami orlika

Orlik krzykliwy, najmniejszy przedstawiciel występujących u nas orłów, staje się głośny. Wypływa na szersze medialne wody, zresztą w części właśnie dzięki wodzie. Mimo że nie jest ptakiem wodnym ani błotnym i widujemy go bujającego nad lądem.

Publikacja: 25.07.2013 23:15

Pod skrzydłami orlika

Foto: Archiwum autora, Tomasz Kłosowski Tomasz Kłosowski

A zaczyna być głośny nie dlatego, że jest bardziej niż kiedyś krzykliwy. Jego głos nie przybrał na sile. Samo zresztą określenie krzykliwy zostało mu przypisane na wyrost. Wzięło się stąd, że ptak ten rzeczywiście wydaje z siebie głos chętnie i często, podczas gdy inne ptaki drapieżne przeważnie milczą. Pozostaje to w zgodzie z naturą drapieżnika, który woli nie zdradzać swojej obecności i nie płoszyć potencjalnych ofiar. Orlik akurat nie musi się tym zbytnio przejmować, bo nie napastuje dużej, umykającej zdobyczy, ale chwyta drobne gryzonie i płazy, a w potrzebie nie pogardzi nawet nie mającym większych szans na ucieczkę ślimakiem. Ptak może więc sobie wołać do woli, zwłaszcza, że jego głos nie jest żadnym krzykiem. To seria delikatnych, metalicznych sylab, powtarzanych, zwłaszcza, gdy ptaki tokują w powietrzu.

Ten niewielki orzeł staje się jednak głośny również dzięki projektowi jego ochrony, realizowanemu w puszczach Podlasia, Białowieskiej i Knyszyńskiej, a także uczynieniu zeń pupila przez działający w Polsce Komitet Ochrony Orłów.

I to orzeł, i to orzeł

Godzi się wyjaśnić, że w Polsce żyją i zakładają gniazda dwa gatunki orlików - orlik krzykliwy i orlik grubodzioby. Tak bardzo do siebie podobne, że tylko doświadczony obserwator ptaków potrafi odróżnić je od siebie.

Do tego gatunki te skutecznie się ze sobą krzyżują. Orlików krzykliwych jest jednak bez porównania więcej. Mamy w kraju dzisiaj około dwóch tysięcy par, podczas gdy orlika grubodziobego być może już tylko kilkanaście, w najlepszym razie zaś kilkadziesiąt.

Orlik grubodzioby, nieco większy, o trochę masywniejszym dziobie i ciemniejszym upierzeniu, lubi tereny podmokłe, dzikie i mało uczęszczane, gdy dla jego mniejszego krewniaka nie jest to aż tak ważne. Orlik krzykliwy nie wymaga puszcz, wystarczają mu nawet niewielkie lasy liściaste, byle były rozciągnięte wśród rozległych łąk i rosły w pobliżu wody. Jest spotykany w znacznej części Europy, podczas gdy orlik grubodzioby zajmuje tylko dość wąski pas, przebiegający od północy ku południowi przez wschodnia Polskę i kraje leżące na wschód od naszych granic – od Estonii po Turcję. Zasięgi występowania obu tych ptaków, będących najprawdziwszymi orłami, czyli przedstawicielami grupy ptaków drapieżnych objętych nazwą łacińską Aquila, pokrywają się. Dzięki temu możliwe jest powstawanie krzyżówek. A jak często, jest przedmiotem badań, jakim poddano orliki.

Rolnictwo tylko dla orłów

Wszystko, co się wokół tych ptaków dzieje, jest, niezależnie od czysto poznawczych celów, nastawione na ich ochronę. Jednak chcąc chronić ptaki, trzeba zadbać o dwie rzeczy - o dostęp do pożywienia i o dogodne miejsce rozrodu. Na tym skupia uwagę projekt ochrony czynnej orlika na Podlasiu. Realizowany jest przez Rejonową Dyrekcję Lasów Państwowych w Białymstoku, Polskie Towarzystwo Ochrony Ptaków oraz firmy Amphi Consult i FPP Consulting z funduszy UE w ramach instrumentu Life Plus i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na łączną kwotę 19 mln złotych.

Najważniejsza kwestia – to utrzymanie łąk, stanowiących  łowiska orlika. Łąki takie, położone w podmokłych rejonach, bywają często pozostawione przez rolników, a wtedy upomina się o nie las - szybko zarastają krzewami, a później młodymi  drzewami. Przykładem – okolice Białowieży, gdzie zaprzestanie koszenia polan, rozciągniętych nad rzeczkami wśród Puszczy Białowieskiej, szybko doprowadziło do drastycznego spadku liczby gniazdujących w puszczy orlików krzykliwych. Przystąpiono więc w ramach projektu do ich wykupowania i wykaszania.

W Puszczy Knyszyńskiej sytuacja jest lepsza, bo tu tradycyjne rolnictwo na łąkach utrzymało się dłużej i na większych przestrzeniach, dzięki czemu stan liczebny orlików jest ustabilizowany, chodzi jednak o jego utrzymanie. Tymczasem i tu wiele łąk zaczęło zarastać i trzeba uruchomić gospodarkę łąkową tylko dla orlików.

Duży w tym udział Lasów Państwowych, będących partnerem projektu. Jak wyjaśnia Jarosław Karpiuk, zastępca nadleśniczego tutejszego nadleśnictwa Żednia, lasy mają na stanie sporo zarzuconych, zarastających łąk. Kiedyś stanowiły one deputaty rolne dla leśnych pracowników niższego szczebla, gajowych, podleśniczych, robotników, i były przez nich przykładnie użytkowane. Ale ustawa o lasach z 1991 roku drastycznie zmniejszyła zatrudnienie na takich stanowiskach. Odpływ ludzi spowodował, że łąki straciły gospodarzy, dziczejąc.

Teraz Lasy mają dzięki projektowi unijne środki na ich zagospodarowanie dla skrzydlatych mieszkańców puszczy, z czego skwapliwie korzystają. W sumie przez cały czas trwania projektu ma być wykoszonych 800 ha łąk różnych właścicieli. Specjalnie dla orlików, choć ten proces muszą nadzorować ludzie, znający potrzeby ptaków, wręcz będący w tym orłami.

Rechocące napoje chłodzące

Gospodarka rolna dla orlików wymaga też wiedzy, co one jadają. W początkach trwania projektu badali to ornitolodzy na oko, ustawiając się w rejonach gniazdowania ptaków i przez lornetki wypatrując, co też tam one taszczą do gniazda swemu, na ogół tylko jednemu w sezonie lęgowym, młodemu. Trudno jednak tą drogą zdobywać dokładne dane. Kamera, która od dwóch lat jest zainstalowana przy jednym z gniazd, śledząc dzień i noc życie rodzinne orłów w okresie rozrodu, dostarczyła więcej informacji o orlikowych zwyczajach żywieniowych. Wiemy zatem, że głównym i ulubionym pokarmem są norniki – typowi mieszkańcy użytków. Duży jest też w orlim menu udział żab. Jak zauważa Paweł Mirski, ornitolog z Uniwersytetu w Białymstoku i zarazem przedstawiciel Komitetu Ochrony Orłów, płazy te przeważają w pokarmie naszych bohaterów wczesną wiosną, kiedy odbywają masowo gody, dzięki czemu są łatwe do odnalezienia i złapania. Zainteresowanie orlików płazami wzrasta ponownie latem, kiedy to mają w gnieździe podrastające młode. Chętnie wtedy przynoszą im żaby, które zawierają dużo wody. Pełnią więc – jak sugeruje Mirski – rolę torebek z napojami chłodzącymi lub wręcz... lodów.

W roli parasola

Mocne i wielostronne związki tego gatunku orła z wodą najlepiej pokazuje mapa rozmieszczenia w Puszczy Knyszyńskiej ich rewirów gniazdowych, jaką sporządził Robert Kapowicz podleśniczy z nadleśnictwa Żednia, a prywatnie rozkochany w tych ptakach ornitolog. Ale służbowo odpowiedzialny za wyznaczanie i rejestrowanie stref ochronnych wokół gniazd swoich ulubieńców.

Otóż wszystkie one tkwią w pobliżu tutejszych niewielkich rzek – Supraśli, Płoski, Sokołdy czy Słoi. Rzeki są otoczone wstęgą łąk, a miejscami pasmami podmokłych, grząskich lasów liściastych. Te lasy, wyłączane na ogół z użytkowania jako trudno dostępne, zapewniają ptakom spokojne lęgowisko, a sąsiednie łąki sprawiają, że pokarm mają pod ręką, czyli pod skrzydłami i szponami. Gdyby nie rzeki, nie byłoby w puszczy takich łąk. Ale obok ich wykaszania tworzy się tu w ramach projektu dziesiątki oczek wodnych, będących wylęgarniami płazów. Jak podkreśla Cezary Świstak, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych w Rejonowej Dyrekcji Lasów Państwowych w Biasłymstoku, odpowiedzialny za stronę gospodarcza projektu, orlik ma być jakby parasolem ochronnym dla wielu innych gatunków. Tworząc zbiorniki – chronimy zarazem płazy, bo przecież orliki nie wyłapią wszystkich. A także – inne ptaki, zwłaszcza wodne i błotne, zanikające dziś z powodu kurczenia się podmokłych siedlisk. Można więc - o paradoksie! - schronić się niczym pod parasol pod skrzydła, należące do drapieżnego ptaka!

Tomasz Kłosowski

Sfinansowano ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej

A zaczyna być głośny nie dlatego, że jest bardziej niż kiedyś krzykliwy. Jego głos nie przybrał na sile. Samo zresztą określenie krzykliwy zostało mu przypisane na wyrost. Wzięło się stąd, że ptak ten rzeczywiście wydaje z siebie głos chętnie i często, podczas gdy inne ptaki drapieżne przeważnie milczą. Pozostaje to w zgodzie z naturą drapieżnika, który woli nie zdradzać swojej obecności i nie płoszyć potencjalnych ofiar. Orlik akurat nie musi się tym zbytnio przejmować, bo nie napastuje dużej, umykającej zdobyczy, ale chwyta drobne gryzonie i płazy, a w potrzebie nie pogardzi nawet nie mającym większych szans na ucieczkę ślimakiem. Ptak może więc sobie wołać do woli, zwłaszcza, że jego głos nie jest żadnym krzykiem. To seria delikatnych, metalicznych sylab, powtarzanych, zwłaszcza, gdy ptaki tokują w powietrzu.

Pozostało 88% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"