Domyślają się Państwo, że wywoływali sensację. A jeszcze większą, przynajmniej dla mojego kolegi, który słyszał krótki dialog między asystentem a panią prezes. Asystent powiedział do przełożonej: „To nie twój target". „A skąd ty możesz to wiedzieć? " — odpowiedziała. Rozmowa co najmniej dziwna, w której prezes podważa kompetencje asystenta.
Target. Modne i nadużywane dziś słowo: przede wszystkim grupa docelowa dla producenta bądź sprzedawcy. Ale są też mniej znane znaczenia. W fizyce target to materiał odparowany w trakcie fizycznego osadzania z fazy gazowej. Powiedzmy szczerze: nawet farmaceuci mogą nie mieć na ten temat zielonego pojęcia.
Wróćmy jednak do pani prezes. Rozmowa z asystentem, jak twierdzi mój kolega, potoczyła się nerwowo. I tak naprawdę bardziej przypominała scenę zazdrości. Bo też, Drodzy Państwo, nie o klientów chodziło, tylko o nową fascynację erotyczną pani prezes. Tak się bowiem porobiło, że target to także kobieta lub mężczyzna do — jak to się kiedyś mówiło — wyrwania albo poderwania.
Czasami dobrze być targetem. Zwłaszcza jeśli łączy się to z inwestycją w uczucia.