Rozbicie lustra przyniesie siedem lat nieszczęść, piątek trzynastego będzie feralny, czarny kot przebiegający drogę to pech, podanie ręki przez próg popsuje relacje między witającymi się, nóż podarowany przyjacielowi przetnie ten związek, na studniówkę wkłada się czerwone majtki, a na jachcie nie wolno gwizdać... Tak myślący ludzie mają do dyspozycji telewizyjne kanały, infolinie, codzienne serwisy horoskopowe. Według danych Katolickiej Agencji Informacyjnej w Polsce 7 mln osób korzysta z usług 100 tys. bioenergoterapeutów i wróżbiarzy.
Nauczanie szkolne odbywa się zgodnie ze światopoglądem naukowym, a jednak horoskopy, stawianie pasjansa, tarot, noszenie maskotek i amuletów (niemowlęciu trzeba zawiązać czerwoną niteczkę od uroku) stało się częścią kultury masowej.
Historycy, etnolodzy, religioznawcy doskonale wiedzą, i wiedzy tej nie ukrywają, że zabobony są pozostałością po wierzeniach sprzed tysięcy lat, na przykład takich jak animizm, czyli wiara w to, że zwierzęta, rośliny, przedmioty mają duszę, a oprócz bytów widzialnych istnieją niewidzialne, czyli duchy.
Nie wiadomo, czy jest tego świadoma aktorka Dorota Stalińska, ale przyznaje, że ustala daty spektakli według kosmogramów opracowywanych przez numerologa. Aktorki Edyta Olszówka i Dominika Ostałowska przyznają, że wróżą sobie z ręki, podobnie jak artysta estradowy Stachursky, właściciel ogrodowej piramidy wypełnionej kosmiczną energią, dzięki której artysta Stachursky nie choruje i odnosi sukcesy. Niestety, przydomowa piramida nie uchroniła Aleksandra Gudzowatego, miliarder zmarł w wieku 75 lat.
Dyrektorzy korporacji postępują tak samo, ale nie biegają z tym do mediów, a nawet gdyby przybiegli, to media nie byłyby tym zainteresowane, gdyż nie są oni celebrytami. Natomiast media zainteresowały się tym, że Krzysztof Jackowski, jasnowidz z Człuchowa, wystąpił jako biegły sądowy na życzenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach.